Języki obce

Sierpień 23rd, 2013

Nauka języków obcych jest prawie tak stara jak same języki. Od dawna ludzie próbują przełamywać bariery między narodami ucząc się obcej mowy. Dziś prawie każdy człowiek >50 zna przynajmniej 1 język obcy, choć w poszczególnych rejonach świata różne języki dominują. języki obce

Historycznie

Dawno dawno temu językiem całego znanego europejczykom świata była Łacina z racji potęgi Imperium rzymskiego, a nieco mniej dawno - francuski. I nawet ich popularność nie przypominała dzisiejszej języka angielskiego, bo znający łacinę był wówczas wielkim jajogłowym mędrcem, a francuski - światowym szpanerem, który mieszał języki w co drugim zdaniu.

Współcześnie

Angielskiego używamy do... wszystkiego. Zdominował wszystkie ogólnoświatowe dziedziny życia. Jest narzędziem ale i motorem napędowym zjawiska globalizacji.

Pod tym względem nie mówię, że to źle - całkiem fajne jest to, że możemy pojechać na drugi koniec świata i wciąż się dogadamy.

Jest to język bardzo prosty do opanowania w stopniu podstawowym czy komunikatywnym, lecz mimo wszystko szczeble wyższego wtajemniczenia są trudne. (Np. 20 synonimów na 1 pojęcie XD )

W Polsce kolejnym rozpowszechnionym nauczanym językiem jest niemiecki. Niejeden uczeń go kocha, nie jeden modli się o koniec szkoły aby więcej nie mieć z nim do czynienia (dygresja spowodowana prywatną nienawiścią XD).

Jest trudniejszy od angielskiego i nie da się ukryć - mniej przyjemny dla ucha, choć języki pochodzą z tej samej rodziny czyli miały wspólne korzenie jakieś dwa tysiące lat temu.

Na równi z popularnością niemieckiego ustawiłabym rosyjski. Osobiście nie miałam z nim do czynienia, ale powszechnie uważa się, że z racji spokrewnienia z polskim, jest to najłatwiejszy język w naszych szkołach. Ciekawe czy ciężka jest nauka pisania krzaczków cyrylicy?


Z mojego punktu widzenia na jednej półce postawię włoski, francuski i hiszpański.

Z włoskiego nie umiem więcej niż słowniczka z rozmówek których uczyłam się kiedyś na wakacyjny wyjazd. Jest jednak ładny i nietrudny w wymowie.

Francuski - jako, że właśnie wróciłam z Francji - powiem że może i jest interesujący, ale na dłuższą metę słuchanie języka bez jego znajomości męczy. Intonację przedstawiają z egzaltacją, a dźwięk wyrazu wiążą na kokardkę, że nie wiesz gdzie się kończy pierwszy, a zaczyna kolejny.

Nauka jest trudna, jako, że c a ł k i e m osobno trzeba uczyć się pisowni i wymowy. Czytałam nawet, że nie ma co liczyć na wyrazy między narodowe, bo Francuzi dbając o czystość języka starannie ich unikają  i nawet na komputer wymyślili własne słowo. Sami sprawdźcie, nie podam na tacy. XD

Hiszpańskiego zamierzam sama się uczyć. Wybór padł nieco drogą eliminacji innych-nielubianych języków, lecz stwierdzam, że nie był to zły wybór. Na razie uczę się podstaw, lecz już podoba mi się brzmienie języka i obcość wyrazów. 

Inne

Dalej mamy egzotykę, której nie uczą w normalnych szkołach, np.: węgierski, norweski, flamandzki, chiński, japoński, hinduski... do wyboru do koloru.

Szkoda, że szkoły językowe to całkiem spory wydatek - 1000-3000 zł, ale wciąż uważam, że kiedyś się to zwróci, o ile tylko będziemy się pilnie uczyć, a nie obijać, bo nas rodzice posłali pod przymusem. XD


Dopiero teraz zrozumiałam, jak ważna i przydatna w życiu może być nauka języków. Nie umiem wyjaśnić mojej motywacji, ale mam ochotę poza angielskim i hiszpańskim poznać jeszcze ze dwa.

Tylko nie wiem jakie... co doradzicie? A może sami znacie "nieznane" języki? Pochwalcie się! ^_^

Pozdrawiam,
Perspektywa lingwistyczna

P.S. W ramach gratisu, ciekawostka - ^w^

Pisane po nocy

Lipiec 27th, 2013

Noc to taka miła pora... dnia. Jest tak cicho, jakbyś był sam na świecie, choć wiesz, że w pobliżu ktoś śpi. Ja, kiedy siedzę po nocy (i jeszcze jeśli robię coś konstruktywnego) to mam wrażenie, jakbym w jakiś sposób wyprzedzała, tych co śpią. Nie wiem w czym, ale czuję się lepsza. 

Właśnie piszę ostatnią wiadomość, przed porannym wyjazdem z domu. Na drodze - Francja, Szwajcaria i Chorwacja. Zostaję porwana, ale skoro nic nie mogę na to poradzić chyba będę cieszyć się tym wyjazdem, zbierając siły, by odeprzeć porwanie w przyszłym roku. 


Będę opisywać każdy dzień, w szczegółach i po powrocie podzielę się najciekawszymi momentami - zawsze trafiają się jakieś przygody! 

A to błądzenie po zmierzchu [bez latarek] w wielkim głębokim wąwozie, a to sprint przez pół miasta na ostatni uciekający pociąg, a to odwiedzenie po 10 latach tego samego kempingu tylko po to żeby przekonać się, że... czas się tam zatrzymał XD, a nawet podrywający cię tubylcy, tylko dla tego, że jesteś blondynką. O! Raz trafiła się nawet awanturująca się w kolejce do przekroczenia granicy rumuńska "mafia" bo nie chcieliśmy wpuścić ich samochodu do kolejki.
Jak coś mi się jeszcze przypomni. ^_^

Są też przygody, które pozytywnie wspomina się dopiero jak już ma się je dawno za sobą. I wspomina się je tylko po to by wyciągnąć z nich naukę na przyszłość. Tego rodzaju wydarzeń, mam nadzieję będziemy unikać.

Kocham te wyjazdy, lecz jednocześnie one nie będą wieczne i chciałabym już spróbować się od nich uwolnić, zanim zmusi mnie samo życie bo się skończą.

No, pewne własne plany mam to wykonania już po powrocie i mam nadzieję, że rodzice sami zrozumieją, że chcę gdzieś wyjechać bez nich. Za bardzo się o mnie boją, bo nie mam "zgranej paczki przyjaciół z którymi już od kilku lat bym jeździła w wakacje". A kto ma? Duża grupa znajomych płci mieszanej  lubiąca długie lub dalekie aktywne wycieczki to rzadkość dzisiaj. Zaproponuję rajd rowerowy przez Polskę i co?  Zgłoszą się może dwie osoby. Wyjazd w Bieszczady pod namiot? No - 4, ale to i tak mało. Dla rodziców.

A teraz na mnie czas, bo wygląda na to, że pośpię dziś 1,5 h. ^_^ Ale oj tam! 

 

Niech Moc będzie z Wami! 
Perspektywa wyjazdu

 

LD, świadome sny, oneironautyka

Lipiec 25th, 2013

Każdy z nas ma sny. Nawet jeśli ich nie pamiętamy, nawiedza nas każdej nocy nawet kilka. Niektórzy pamiętają całą "fabułę" inni tylko pojedyncze obrazy i uczucia Pewnie wielu z Was miało choć raz myśl, że na sen TRACIMY bardzo dużą część życia. Niestety, jest nam potrzebny więc  to nie jest dobre określenie. LD 

Czasami doba wydaje się zbyt krótka na zrealizowanie wszystkich naszych planów, chcielibyśmy by dzień "roboczy" był dłuższy niż te 15-18 h. I może być!

Wprowadzenie

Świadome sny (Lucid Dreams) to takie, podczas których wiemy, że śnimy, że otacza nas "wirtualna" rzeczywistość. I sama ta wiedza daje nam władzę nad całym światem w naszej głowie. Możemy robić co chcemy, gdzie chcemy i być kim chcemy. Całą trudność praktykowania i dążenia do LD opiera się na tym, że nie tak łatwo tę świadomość zdobyć i utrzymać. Sen będzie starał się wciągnąć cię na nowo jeśli odzyskać świadomość.

Są osoby, które miewają świadome sny bez treningu, nawet nie wiedząc co to jest, jest też mały procent osób które nigdy nie osiągną tego stanu, w sumie nie wiadomo dlaczego, ale nie mogą. Większość ludzi musi jednak przejść trening i nauczyć się różnych działań i zachowań wspomagających dążenie do celu jakim jest LD. Oto lista technik wraz z krótkim opisem, po szczegółowe informacje zapraszam do wujka Google lub piszcie zapytania w komentarzach, a opiszę dany problem bardziej szczegółowo.

Na początek:

Dziennik Snów

Choć świadome sny podczas ich trwania umożliwiają nam świadomą kontrolę, to po przebudzeniu zachowują się tak samo jak zwykłe sny. Cóż więc przyjdzie z dobrego snu, którego nie zapamiętamy po przebudzeniu? Dziennik snów należy zacząć prowadzić, aby upewnić się, że zapamiętamy nasz świadomy sen. Codziennie wieczorem możemy powtarzać sobie autosugestię "Idę spać, przeżyję swój sen, a rano będę go pamiętać i zapiszę w Dzienniku." Podświadomość ją zanotuje i po wielokrotnym powtarzaniu nie będzie problemów z zapamiętaniem i zapisaniem snów.

->Mi zdarzały się tak fajne u długie sny, że chciałam opisać je w najdrobniejszym szczególe, przez co zdarzało się że po obudzeniu pół godziny zajmowało mi samo opisanie snu. Ale byłam taka dumna że tak dobrze opanowałam technikę zapamiętywania.

Testy Rzeczywistości

[Reality Tests; TR, RT] jeden z podstawowych sposobów, polecam każdemu, gdyż zabiera bardzo niewiele czasu. Chodzi o wyrobienie sobie nawyku regularnego wykonywania takich gestów, które powtórzone we śnie pokażą nam że to nie rzeczywistość. Np. zatkać nos i spróbować nim oddychać - we śnie się uda; podskoczyć z chęcią polecenia w górę - normalnie nie powinieneś wzbić się w górę, nie? ; spojrzeć na ręce i policzyć palce - nie zawsze się uda, ale zwykle we śnie palce mogą być dziwnie powyginane lub nie będzie ich dziesięć, i tak dalej. Jest naprawdę masa takich ćwiczeń, a wystarczy wybrać sobie 3-5 i wykonywać regularnie przez tydzień, dwa, trzy, np na dźwięk budzika w zegarku/telefonie itp, a staną się nawykiem. Im dłużej i częściej będziecie praktykować RT tym większa szansa, że się wam ono przyśni i tym samym umożliwi wejście w LD.

-> Wiązałam z tym duże nadzieje, ale chyba wykazałam za małą samodyscyplinę bo po miesiącu ćwiczeń porzuciłam technikę z braku efektów, a powinnam raczej trwać w niej dalej.

Kotwice

Tą technikę można zastosować już po opanowaniu zapamiętywania snów. Przejrzyj swoje zapiski zapamiętanych snów i znajdź najczęściej powtarzające się elementy, np czerwony samochód, woda, kapelusz, książka i wmów sobie, że za każdym razem kiedy to widzisz (nawet nie śpiąc) to MOŻE BYĆ sen, więc trzeba to sprawdzić. Kotwica wywołuje po prostu technikę RT, choć same w sobie kotwice mogą doprowadzić do uzyskania świadomości, jeśli je tylko rozpoznasz i zapamiętasz.


Oto trzy najprostsze i najszybsze techniki, choć nie wiadomo czy najbardziej skuteczne. To niestety zależy od każdego ćwiczącego - jaka technika najszybciej doprowadzi go do LD.

Uwaga! Nawet doświadczeni oneironauci (świadomie śniący) nie mają codziennie LD. Było by to pewnie możliwe, ale raz, dwa, trzy razy w tygodniu to już świetny wynik.

Mój wynik to - raz w życiu.

Będę uzupełniać artykuł, bądź napiszę jego drugą część z technikami zaawansowanymi. Powiedzcie, czy interesuje Was zgłębianie tego tematu. : )

Pozdrawiam,
Perspektywa snu

Wyjazd

Lipiec 25th, 2013

Horyzont zdarzeń

Witajcie.

Zaczynałam pisać już co najmniej 3 razy i ani razu nie skończyłam. Nie wiem dlaczego. Wcale nie uważam żeby mi się odechciało, choć wszystko na to wskazuje. Po prostu nie wierzę w to, co jest faktem bo nie mam ochoty uwierzyć.

Żyję sobie. Pierwsze 2 miesiące wakacji może i zmarnowałam. W lipcu dopiero odżyłam, podczas robienia strony internetowej na zlecenie - przynajmniej moje siedzenie przed komputerem miało sens.

Potem... tydzień. Innego życia normalnie. Przyjechała do mnie para moich internetowych znajomych. Chciałam by byli dla mnie już realnymi przyjaciółmi, więc zaprosiłam ich do siebie. To były cudowne dni, przede wszystkim dni bardzo aktywne i dłuugie. Mieliśmy tyle planów  że wstając ok 9 rano, kładliśmy się 2-3, a i tak zabrakło nam 1 czy 2 dni żeby jeszcze zrobić wszystko co chcieliśmy. Dlatego warto by gdzieś znaleźć te brakujące dni i się spotkać... Tak, bójcie się - nawiedzę was!

Teraz są chwile przemyśleń i planów na przyszłość, choćby najbliższą, bo w sobotę znikam i nie żyję do 17 sierpnia. Tak sobie myślę, że... no nie wiem czy to, że dopiero po powrocie dostanę nowy telefon jest dla mnie katorgą, czy będzie mnie to raczej napędzać żeby "jak najszybciej przeżyć" te dni...

Miałam... nie, nigdy nie miałam, chciałam jechać na Woodstock w tym roku. Nawet jeśli niektórzy nie widzą w tym sensu, to i tak chciałam. Chciałam postawić wszystko na tą kartę. Ale już nie wierzę. Po tym jak po raz kolejny moje plany zostały pokonane przez wolę mamy, nie sądzę, żeby coś mi się jeszcze chciało, co nie uzyska jej aprobaty. Dla świętego spokoju, bo ja nie mam siły z nią walczyć. Nawet jeśli to miało być dla mojego dobra, nie mogę wiecznie siedzieć w ciepłym, bezpiecznym domu tylko dla tego, że ona się o mnie boi.

Nawet nie o tym miało teraz być. Raczej, to o niczym konkretnym. Mogę ponarzekać, że żołądek mnie boli, że Kies nie wykrywa telefonu, że zaniedbałam naukę hiszpańskiego. Dużo się znajdzie. Po prostu zawsze mogę tylko ponarzekać. Nic to za sobą nie niesie w kwestii zmiany czyichś planów, a szczególnie rodziców.

Ambitne plany do końca wakacji? Nauka podstaw języka hiszpańskiego, opanowanie Corela, Flasha, PHP, JS, skończenie pewnej strony reklamowej, czytanie książek.

A właśnie, zaczęłam czytać Biblię. Tak sobie pomyślałam, że choć mój wyjazd trwa 3 tygodnie to jest ona tak długa, że spokojnie starczyła by za jedyną lekturę i pewnie jeszcze bym jej nie skończyła. Ale aż tak "katować" to się nie chcę. Biorę też 3 nieprzeczytane książki kurzące się co najmniej 3 miesiące oraz podręcznik do hiszpańskiego. Do tego sporo ulubionej muzyki i ściągnięte na komórkę audycje z Odwyk.com .

Temat... temat temat temat temattemattemat... Zaraz coś wymyślę.

Pozdrawiam,
Perspektywa myślenia

 

I po maturach

Maj 21st, 2013

Już po wszystkim, po maturach, minął stres, przede mną tylko rekrutacja na uczelnię i wakacje. Wiąże się z nimi wiele tradycji i przyzwyczajeń.     

Na start, na sam początek każdych wakacji organizuję sobie wielkie sprzątanie - coś co lubię, a nigdy nie mam czasu podczas szkoły. I ścieranie kurzu czy odkurzanie to co... to nic jest przy tym. Wyciągam wszystko z każdej szafki i szuflady,  wyjmuję wszystkie książki z półek i papiery składowane byle jak przez cały rok.

I to wszystko muszę przejrzeć, tylko że zwykle wyrzucam tylko rzeczy, kartki zużyte i nie nadające się do niczego a tym razem... powiedziałam sobie że chcę pozbyć się wszystkiego co mi już nie potrzebne, co może mi zawadzać w dalszej nauce lub nie będzie mi w niej potrzebne (np. notatki do nauki niemieckiego, z którym chcę zerwać raz na zawsze) czyli... wyrzuciłam o wiele więcej niż zwykle. Nastąpiło też przetasowanie książek na półkach - np. mam 2 rzędy i naprzód wysuwają się te, które cały czas były składowane gdzieś na boku, a wciąż czekają na przeczytanie. Mam dużo, dużo do czytania! ^_^

Wyjmuje to cały dzień, lub dwa, z życia, ale warto. Ogólnie nie lubię sprzątania, a takie coś... no nawet na to czekam. ^_^

ii

Hmmm sporządzę dziś listę książek do przeczytania,filmów do obejrzenia, osób do spotkania XD i skomponuję codzienny plan treningu aby poprawić kondycję fizyczną. :)

Ludzie różnie wykorzystują najdłuższe wakacje w życiu - jedni chcą tylko odpoczywać, inni wolą podreperować budżet lub zdobyć pierwsze doświadczenia w pracy. Ja się jeszcze waham i nie wiem co chcę robić. A nie, jednak wiem! Mogę wreszcie zrobić stronę internetową dla taty. Mieć firmę a nie mieć porządnej reklamy to straszne w dzisiejszych czasach!

x_xNa razie czas wyregulować zegar biologiczny, chwilowo tylko pogarszam sytuację, np dziś oglądałam z koleżanką filmy do 3 w nocy. Było fajnie, ale... zaczęło świtać kiedy się położyłyśmy! Z czasem to zacznie być niezdrowe... dziś idę spać o 22! 

Pięknie za oknem, idę z psem na długi spacer. W taki dzień jak dziś niewiele do szczęścia potrzeba. Polecam cieszyć się słońcem i odłożyć dziś na bok wszystkie problemy! Paa

Pozdrawiam,
Perspektywa spaceru