Katekyō Hitman Reborn! - recenzja

Styczeń 6th, 2014

Pozwolę sobie dzisiaj na gościnny występ z drobną recenzją pewnego anime - Nel melduje gotowość do pracy!~

Katekyō Hitman Reborn!

Gdybyśmy zechcieli tytuł przetłumaczyć, wyszłoby nam coś w stylu "Korepetytor Domowy Reborn!". Jest to seria studia Artland w reżyserii Kenichiego Imaizumiego. Składa się z 203 odcinków oraz 1 specjalnego, a ich premierowa emisja miała miejsce od 2006 do 2010 roku. Dodać jeszcze wypada, że autorką mangi, o tym samym tytule oczywiście, jest Akira Amano. To byłoby chyba tyle z danych technicznych. Przejdźmy, więc do fabuły.~

Naszym głównym bohaterem jest Tsunayoshi "Tsuna" Sawada. Jest to 14-letni uczeń gimnazjum w Namimori. Przez swój brak talentów sportowych oraz niskie wyniki w nauce przez rówieśników nazywany jest "Beznadziejnym Tsuną". Pewnego dnia do jego domu przybywa tytułowy korepetytor, Reborn, i tłumaczy Tsunie, że chłopak wybrany został na następcę IX szefa mafii zwanej Vongolą. Cóż, Sawada może i jest beznadziejny, ale nie na tyle mało rozsądny, by z miejsca uwierzyć wyglądającemu jak dziecko "nauczycielowi".

Zaraz za Rebornem do, dotąd dosyć spokojnego, Namimori przybywa wiele różnorodnych postaci. W ten oto sposób Tsuna powoli zaczyna formować swoją Rodzinę, choć składa się ona nie tylko z nowoprzybyłych, ale też dopiero poznanych osób. W związku z wręcz wymuszoną przynależnością do świata mafii nasz bohater zmuszony jest do wielu walk o życie swoje, czy przyjaciół.

Musi więc pokonać szefa grupy gangsterskiej z sąsiedniej szkoły, który uciekł z specjalistycznego więzienia dla mafii, następnie wygrać walkę o pierścienie Vongolii, przejść przez próby 7 najsilniejszych dzieci świata, Arcobaleno, czy te I pokolenia Vongolii, a dalej podjąć próby uratowania przyszłości całego świata, jak i swojej własnej. Życie mafioza nie jest łatwe.~

Należy też dodać, że Tsuna walczyć potrafi tylko, gdy przejdzie w tryb swej Ostatniej Woli, czego inni właściwie nie potrzebują. Zajmijmy się, więc może nieco szerzej Rodziną Sawady.

I tu sprawę znacząco ułatwią pierścienie Vongolii. Jest tych maleństw 7 i symbolizują one szefa oraz 6 jego Strażników. Po środku mamy pierścień Nieba, a następnie u góry jest pierścień Burzy [czy tak właściwie Sztormu] i, idąc zgodnie z ruchem wskazówek zegara - Deszczu, Chmury, Mgły, Błyskawicy oraz Słońca. Każdy pierścień opisuje rolę posiadacza w Rodzinie, ale także jego relacje z innymi jej członkami.

 Naszemu głównemu bohaterowi trochę czasu zajmie przemiana z dzieciaka, jakim go poznajemy, w osobę bardziej odpowiednią na X szefa Vongolii. Aczkolwiek przyznać trzeba szczerze, że efekty są warte oglądania! Tsuna bowiem, jak kilka innych postaci, w czasie trwania serii dorasta nieco i staje się dojrzalszy. Tsuna bowiem, jak kilka innych postaci, w czasie trwania serii dorasta nieco i staje się dojrzalszy.

Hayato Gokudera. Samozwańcza prawa ręka Dziesiątego oraz jego Strażnik Burzy. Niezwykle inteligentny chłopak, pochodzący z mafijnej rodziny, który z pewnych powodów trafia do Namimori. Osoba nieco rozwrzeszczana, uparta i do współpracy z kimkolwiek, kto nie jest jego szefem.

Niezwykle inteligentny chłopak, pochodzący z mafijnej rodziny, który z pewnych powodów trafia do Namimori. 

Takeshi Yamamoto. Strażnik Deszczu Vongolii. Prawie, że wiecznie uśmiechnięty, pogodny i pozytywnie nastawiony do życia chłopak, który poważny staje się tylko, gdy idzie o bejsbol, gdyż to jego pasja. Przyjął on podejście: "Co by się nie działo, jakoś się ułoży i damy radę." Lorem ipsum  Lorem ipsum  Lorem ipsum  Lorem ipsum Lorem ipsum  Lorem ipsum  Lorem ipsum  Lorem ipsum 

Lambo. 5 letni chłopiec pochodzący z mafijnej rodziny Bovino. Strażnik Błyskawicy. Cóż, dziecko, jak na dziecko przystało, kochające słodycze, głośne i rozwrzeszczane oraz bardzo szybko zaczynające płakać. Niezaprzeczalnie jednak można Lambo polubić.~Lorem ipsum  Lorem ipsum  Lorem ipsum  Lorem ipsum Lorem ipsum  Lorem ipsum  Lorem ipsum  Lorem ipsum 

Ryohei Sasagawa. Strażnik Słońca. Kapitan Klubu Bokserskiego. Wiecznie pełen energii i optymizmu chłopak. Chwilami może nieco zbyt głośny, czy entuzjastyczny. Poważnie jednak uznający obowiązki mężczyzny i honor. Nieco nadopiekuńczy starszy brat Kyoko, szkolnej idolki i wielkiej miłości Tsuny.

Lorem ipsum 

 Lorem ipsum

Kyouya Hibari. Strażnik Chmury. Przewodniczący Komitetu Dyscyplinarnego. Chłopak kochający mieszać się do każdej możliwej walki. Nienawidzący za to zakłócania spokoju, hałasów oraz tłumów. Oficjalnie nie chce przyznać, że ma cokolwiek wspólnego z Rodziną Tsuny, aczkolwiek w sytuacjach kryzysowych zawsze ich ratuje.

Lorem ipsum

Chrome Dokuro. Urocza i niezbyt pewna siebie Strażniczka Mgły. Mimo, że iluzje, którymi się posługuje są całkiem niezłe, dosyć często w walce zastępuje ją jej... przyjaciel? Tak to ujmijmy.~ Niedługo przed zostaniem członkinią Rodziny Dziesiątego miała wypadek, po którym właśnie ów chłopak ją uratował. W związku z tym stali się sobie trochę... niezbędni.

 Lorem ipsum

I tak zebraliśmy chyba najważniejszą grupę bohaterów tego anime. Pozwolę, więc sobie jeszcze na takie małe ogólne podsumowanie. Jeśli chodzi o kreskę i jakoś animacji to, cóż, od początków po koniec zmienia się ona znacząco. Oczywiście na lepsze. I szczerze przyznaję, że z tego powodu późniejsze odcinki są znacznie przyjemniejsze. Dla oka chociażby.

Ścieżka dźwiękowa nie wydała mi się w jakikolwiek sposób powalająca, ale jest miła dla uszu. Fabuła natomiast potrafiła wciągnąć mnie na tyle, bym zapomniała o wszelkich zadaniach, pracach domowych, czy nawet jedzeniu. Większości postaci nie można odmówić ich swego rodzaju uroku i sprawia to, że każdy chyba znajdzie bohatera, którego szczerze polubi.

Komu poleciłabym to anime? Osobom, które lubią oglądać sceny walk, spore ilości akcji, ale też sporą dawkę humoru, bo są to rzeczy, w które seria ta obfituje.

 Nel~

Rodzinne święta B.N. czyli stres, wielkie porządki i przejedzenie

Grudzień 22nd, 2013

+_+Zbliżają się wyczekiwane przez cały grudzień święta Bożego Narodzenia. Ten wspaniały czas, kiedy można spotkać się z dawno niewidzianą rodziną, łamać się opłatkiem, wymienić się prezentami, pośpiewać kolędy, a w niektórych domach to nawet poczytać fragmenty z Biblii. To taki czas, kiedy zapominamy o wszystkich problemach, łączymy się z rodziną w tej świątecznej atmosferze i ...    dobra, nie umiem dalej zmyślać.

Chyba każdy zauważył, że w Polsce najczęściej świąt nie organizuje się z potrzeby serca, z chęci spotkania rodziny czy w celu obchodzenia narodzin Jezusa, ale z poczucia obowiązku i pod presją Tradycji przez duże te.

Przygotowania

Przygotowania do świąt zaczynają się najczęściej koło 20-go, choć co przezorniejsi wcześniej kupują prezenty. No i też niby każdy chce uniknąć "świątecznego urwania głowy" w sklepach itd, ale chyba w bardzo niewielu domach przygotowania kończą się bezstresowo i na czas.

 Bo prezenty trzeba pokupować, dom wysprzątać, jedzenie przygotować i jeśli jest na to dużo czasu... to zawsze wszystko będzie na ostatnią chwilę. T_T

Pomyślmy, w założeniu, święta te miały być chyba motywowane radością ludzi, że się Jezus urodził którzy się z tej okazji się spotykają i razem cieszą. W praktyce, tyle siły zużywamy na przygotowania i martwienie się czy wszystko będzie idealnie, że nie starcza już sił, żeby się potem z tego cieszyć.

Rozumiem, że dobrze jest mieć schludny dom i coś do jedzenia jak się przyjmuje gości, ale czy Jezusa obchodzi, że ty masz czysty dywan i wszystkie 12 potraw na stole? A jeśli jesteś osobą, która niespecjalnie przejmuje się religijną otoczką to powiem - po prostu oszczędź sobie nerwów.

Rodzina

Wigilijny wieczór powinien być okazją do zacieśniania rodzinnych więzów, bo z takiej okazji nawet najdalsza rodzina, jeśli zaproszona, zdecyduje się przyjechać. Można wtedy poopowiadać co się komu w minionym roku działo, powspominać stare czasy albo potęsknić za tymi bliskimi, którzy już nie zasiądą z nami do stołu.

W praktyce nieodłącznymi tematami wigilijnej kolacji są polityka, pieniądze, narzekanie na życie w Polsce, a jeśli już uda się przejść na tematy religii i wiary, to wszystko zatrzyma się na narzekaniu na pedofilię w kościele, ewentualnie pochwalaniu działań nowego papieża.

Pół biedy, jeśli tematy rozmów są nie świąteczne/nie religijne, ale jest spokój i tylko wymiana poglądów. Wydaje mi się jednak, że tematy polityczno-pieniężne często potrafią uczynić z członków rodziny śmiertelnych wrogów, wiadomo - "skoro ja głosuję na XXX, to oni też muszą!"

Może i u mnie nie doszło nigdy do rozłamu w rodzinie z takiego powodu, ale zażarte dyskusje bywały. Hmm, czy i u Was na wigilijnym spotkaniu pojawia się najwięcej pomysłów na naprawę gospodarki/finansów/kościoła/służby zdrowia w naszym kraju?

Jedzenie

12 potraw... w sumie to nie wiem nawet co zawiera ten cały zestaw. Spróbuję wymienić: karp, ryba po grecku, barszcz z uszkami, bigos, kutia, pierogi z kapustą i grzybami, nie wiem czy ciasta się liczą jako potrawa... i więcej nie pamiętam.

Wikipedia mówi jeszcze, że: "W zależności od regionu i tradycji rodzinnych zestaw wigilijnych potraw jest różny, ale zwyczajowo na wigilijnym stole powinny znaleźć się wszystkie płody ziemi (...). Zgodnie z polskim zwyczajem potrawy wigilijne powinny być postne, czyli bezmięsne i bez użycia tłuszczów zwierzęcych. Post wigilijny jest zwyczajem przedchrześcijańskim, dość powszechnie przestrzeganym, mimo że obecnie nie jest nakazany w żadnym z wyznań chrześcijańskich. Biskupi łacińscy zachęcają do zachowania tego zwyczaju "ze względu na wyjątkowy charakter tego dnia w Polsce" ".

Uczę się teraz języka hiszpańskiego i na lekcji opowiadającej o zwyczajach świątecznych dowiedziałam się, że w Hiszpanii właściwie większość menu to prosiaczki, jagnięcina, drób i ciasta. Także Drogi Czytelniku, jeśli kogokolwiek obrazisz obecnością mięsiwa na stole, to przede wszystkim Tradycję (ew. rodzina będzie zniesmaczona), na pewno nie Boga i Kościół.

Dlatego właśnie, kiedy nadejdą czasy, że sama będę przygotowywać swoje wigilijne menu, to zrobię tylko to lubią stołownicy, a nie wszystko co tylko każe Tradycja.

x_xTak bardzo po polsku - ponarzekam jeszcze. Bardzo denerwująca jest presja "no zjedz jeszcze bigosiku, bo babcia Kasia będzie niepocieszona./No zobacz jakie dobre makiełki zrobił wujek Marcin." I Ty, biedny człowieku jesz, pod presją wyrzutów sumienia, a umierając na następny dzień przysięgasz sobie, że za rok się nie dasz namówić.

Jezus, religia i łamanie opłatka

Dochodzimy do tematu delikatnego, bo też i zawierającego w sobie najwięcej hipokryzji.

Święta Bożego Narodzenia miały pierwotnie przypominać ludziom o tym, że kiedyś się urodził taki tam Zbawiciel, że powinniśmy o nim pamiętać i się cieszyć z tego, że był na świecie, a potem zrobił to co zrobił. Mam wrażenie, że rodzinna kłótnia przy stole, ustawienie w domu szopki z figurkami czy wizyta na pasterce w celu pośpiewania kolęd to troszku za mało lub "nie na temat". A w każdym razie, powinny to być dodatki, a nie główny motyw świętowania.

Nie chcę przez to powiedzieć, że wiem co należy robić zamiast tego. Sama wciąż się zastanawiam. Może poczytać Biblię i się rodzinnie zastanowić nad fragmentami (i to nie o stajence i ucieczce przed Herodem, ale o działalności dorosłego Jezusa, bo tak naprawdę tylko ten nas powinien interesować), przy czym najlepiej gdyby te rozważania jakoś przełożyły się na zmianę naszego życia, podejścia do ludzi, czy do samego Boga (bo niestety mam wrażenie, że dla przeważającej większości Polaków Bóg kojarzy się przede wszystkim z niedzielną wizytą na Mszy, a w dni robocze Bóg "nie istnieje"), możemy też nie myśleć o Jezusie/Bogu bezpośrednio, ale o ludziach. O tym, jak być człowiekiem, który nie chce opluć lustra kiedy rano w nie patrzy. Jeden z wersów ojczenasza mówi "przebacz nam nasze grzechy, jako i my przebaczamy naszym winowajcom" no to może, skoro już organizujemy rodzinne spotkanie to zbierzmy się na odwagę i porozmawiajmy z tymi, co do których mamy jakiś żal czy pielęgnowane dotychczas urazy i spróbujmy... się pojednać? No porozmawiać, rozwiązać problemy itd. Jeśli się uda, ulga gwarantowana, jeśli twój rozmówca nie da dość do porozumienia - przynajmniej próbowałeś.

No a opłatek jest całkiem fajny, nie? Obrazki fajne ma i nawet smaczny. ;D A na serio, chyba nie tylko dla mnie wymyślanie świątecznych życzeń dla osób które widzi się raz w roku to katorga. Jeszcze rodzicom czy komuś, kogo dobrze znasz, to dobierzesz coś ładnego, ale niestety nie raz zdarzyło mi się, że się rodzina śmiała. Dobrotliwie, ale jednak śmiała z moich nieporadnych wypocin.

Jeśli sytuacja pozwoli, sama nie zamierzam już składać życzeń świątecznych, a na pewno nie wymuszonych. Gdy będę organizować święta już nie z rodzicami ale ze swoją własną rodziną to chciałabym się umówić - weź powiedz po prostu coś miłego, albo coś co masz ochotę mi powiedzieć, albo przytul i już. Bez presji i stresu.

Prezenty

Niezależnie czy powinny wchodzić w harmonogram obchodów Bożego Narodzenia (patrz wywody z poprzedniego rozdziału) są z pewnością najprzyjemniejszym elementem. Myślę, że nawet jeśli na koniec się okaże, że dostaliśmy 5 par skarpet i 2 zestawy dezodorantów lub wydziergany przez babcię sweterek, to samo oczekiwanie na moment rozdania jest całkiem przyjemny. ^_^

No wybieranie i kupowanie są już troszkę mniej fajne, przynajmniej gdy nie mamy żadnego pomysłu albo wskazówki, choć chyba dziś już ludzie wolą powiedzieć wprost co chcą, by prezenty-niespodzianki nie przynosiły rozczarowania.

Dziś usłyszałam całkiem fajną koncepcję - ktoś w swojej rodzinie ma taki zwyczaj, że obowiązkowo wszystkie prezenty są ręcznie robione przez każdego członka rodziny, a pod choinką pojawiają się zapakowane i niepodpisane. Każdy losuje sobie drobiazg, a jeśli mu się nie spodoba może oddać innej osobie, przy czym nic innego wtedy nie dostanie. Może i dla dzieci, które zostały przyzwyczajone do tego, że zawsze coś dostają nie jest to najlepsze rozwiązane, ale jednocześnie jeśli przyzwyczaimy takie od małego...   no i nikt wtedy nie czuje się poszkodowany, że wydał dużo pieniędzy, a sam dostał koszulę kupioną z braku pomysłu. Takie prezenty choć odrobinę by cieszyły, a podkreślały to, że są symboliczne, że nie są treścią tych całych świąt.


czapeczkaUff, to chyba wszystko, jeśli zapomniałam o jakimś temacie to proszę, podsuńcie mi go w komentarzach. Jestem ciekawa, czy może jednak w jakimś temacie dokonałam pochopnej oceny i jeśli np u Was wigilijna kolacja nie jest polem rodzinnych sporów, a sprzątanie to nie kwestia życia i śmierci - zachęcam, opowiedzcie o tym pod wpisem.

Pozdrawiam,
Perspektywa bożonarodzeniowa

Nelson Mandela - wielki bohater czy terrorysta?

Grudzień 15th, 2013

Chyba każdy zna to nazwisko, szczególnie często wspominane w ostatnich tygodniach. Nigdy nie zainteresowałam się bliżej historią jego i jego kraju ponad to, co zostało opowiedziane w szkole czy w telewizji, jednak słuchanie odcinka pewnego podcastu zmusiło mnie do przemyśleń i poszukiwań (link znajdziecie na samym końcu), a poniżej to, co z nich wynikło.

Skrót życiorysu Mandeli w wersji medialno-szkolnej: Urodził się w 1918 roku, działał na rzecz zniesienia apartheidu, przesiedział 27 lat w więzieniu, był pierwszym czarnoskórym prezydentem RPA, po zakończeniu kadencji działał na rzecz walki z AIDS. Był to wielki bohater o wolność i za swoją działalność dostał w 1993 r. pokojowego Nobla. Zmarł 5 grudnia 2013 r. [a na jego uroczystości pogrzebowej Obama robił sobie sweet focie.] 

Teraz trochę więcej faktów: (jeśli coś nie ma przypisu, to jest z Wiki)

  • W 1942 r. wstąpił do Afrykańskiego Kongresu Narodowego (ANC),  kierował nim od 1950.
  • Mandela początkowo był zwolennikiem nieużywania przemocy, lecz zmienił zdanie po masakrze w Sharpeville (więcej info poniżej) i został przywódcą terrorystycznego skrzydła ANC "Włócznia Narodu".
  •  Aresztowano go 5 sierpnia 1962 i skazano na więzienie za akty sabotażu i "przygotowywanie inwazji obcych państw na RPA". Wówczas groziła za to kara śmierci bądź dożywocie.
  • "W 1985 roku prezydent RPA Pieter Botha zaoferował Mandeli wolność, jeśli ten wyrzeknie się stosowania przemocy jako broni służącej do osiągania celów politycznych. Mandela odrzucił tę ofertę, oświadczając: [quote]"Jaka wolność jest mi oferowana, gdy organizacja ludu [ANC] pozostaje zdelegalizowana? Tylko wolni ludzie mogą negocjować. Więzień nie może być częścią umowy".[X][/quote]
  • Wyszedł z więzienia w 1990 r. kiedy ponownie zalegalizowano ANC. Negocjacje z ówczesnym rządem Fredrika de Klerk'a były długie i trudne, a ukoronowaniem tych wysiłków była Pokojowa Nagroda Nobla przyznana obu przywódcom w 1993 r.
  • 18 marca 1992 w RPA odbyło się referendum w którym ludność wybrała likwidację apartheidu.
  • Mandela pełnił urząd prezydenta w latach 1994-1999.
  • Nazywał Fidela Castro i Muammara Kadafiego "towarzyszami broni".
  • Po zakończeniu prezydentury zaangażował się walkę z AIDS, a w roku 1995 utworzył „Fundację Nelsona Mandeli na rzecz Dzieci”.
  • W 2004 r. podjął decyzję o wycofaniu się z życia publicznego.
  • Napisał 2 książki: "A Long Walk to Freedom" i "Conversations with Myself".
  • ANC - obecnie socjaldemokratyczna lewicowa partia polityczna, zaczynała jako organizacja narodowowyzwoleńcza czarnej ludności. Wg Wikipedii: deklarowana ideologia polityczna - socjaldemokracja, lewica narodowa; poglądy gospodarcze - socjalliberalizm;  Członkostwo międzynarodowe - Międzynarodówka Socjalistyczna.

    • Początkowo opowiadała się za pokojowym rozwiązaniem problemów rasowych. Zdelegalizowana w 1961 r. rozpoczęła podziemną aktywność polityczną i zbrojną przeciw armii i policji reżimu apartheidu oraz obiektom gospodarczym o znaczeniu strategicznym. Po masakrze w Sharpeville wśród części młodych działaczy ANC  narodziła się koncepcja walki zbrojnej z reżimem. Przywódcą zbrojnego skrzydła "Włócznia Narodu" został Nelson Mandela. W okresie od X 1961 do VI 1963 skrzydło to dokonało 190 ataków sabotażu m.in. wysadzając linie wysokiego napięcia, biura kontroli dowodów osobistych, urzędy pocztowe, budki telefoniczne. Nie było zabitych ani rannych.
    • W okresie zimnej wojny ANC zostało uznane przez wiele krajów zachodnich w tym USA i W.B. za organizację terrorystyczną. Stany pomogły w 1962 policji reżimu schwytać Nelsona Mandelę. (...) Łącznie liczbę zabitych w akcjach zbrojnych ANC oblicza się na 197 osób[potrzebne źródło][Nie znalazłam informacji potwierdzających tę liczbę, aczkolwiek anglojęzyczna wiki twierdzi, że:  "W czasach apartheidu była widoczna przemoc pomiędzy ANC i Inkatha Freedom Party. Na przykład: między 1985 i 1989, 5000 cywili zostało zabitych w walkach pomiędzy ugrupowaniami.[5] Masakry po obu stronach obejmują np. Shell House massacre i Boipatong massacre." (tłumaczenie własnej roboty)]
    • Po legalizacji ANC i zmianach politycznych w RPA we wrześniu 1989 zdecydowano o zawieszeniu walki zbrojnej. Po uwolnieniu Mandeli w lutym 1990 kierownictwo ANC zadeklarowało koniec walki zbrojnej dopuszczając jako jedyny środek do zdobycia władzy wybory powszechne."
  • W 2008 r. USA skreśliło ANC z listy organizacji terrorystycznych.

O apartheidzie [X]:

Dziś jest rozumiany jako system oparty wyłącznie na uprzedzeniach na tle rasowym, podczas gdy w rzeczywistości był on złożonym połączeniem "kontroli gospodarczej  i separatyzmu rasowego". Poparcie polityczne dla tego systemu wyrażali głównie biali Afrykanerzy z klasy robotniczej i ich związki zawodowe, pragnące zdusić konkurencję niewykwalifikowanych czarnoskórych robotników. "Zazwyczaj uważa się, że apartheid został stworzony przez zamożnych białych, by zaszkodzić czarnej biedocie. Prawda jest taka, że system ten jest wynikiem wojny klas i w dużym stopniu został stworzony przez białych robotników, walczących przeciwko zarówno czarnej większości, jak i białym kapitalistom."  Tom Hazlett nazywa to połączenie „socjalizmem o rasistowskiej twarzy”.

Niestety, liderzy ruchu przeciw apartheidowi, w tym Mandela, uważali ten system za „kapitalistyczny”, a więc postrzegali marksizm-leninizm jako jedyną realną alternatywę gospodarczą (i polityczną).

Oprócz książek Nelson Mandela napisał dokument "Jak być dobrym komunistą". Gdy pierwszy raz usłyszałam ten tytuł pomyślałam, że to żart, a w najlepszym wypadku  parafraza innego, łagodniejszego tytułu. Jednak to dzieło faktycznie istnieje i możecie zapoznać się z nim np. tutaj.

Zamieszki:

Wielu twierdzi, że słusznie należy mu się tytuł bohatera narodowego, bo uchronił RPA przed krwawą wojną domową jaka rozpętała by się, gdyby apartheid potrwał trochę dłużej.[X] Z drugiej jednak strony przed wyborami prezydenckimi w których startował wybuchło wiele zamieszek w których też były ofiary (nie znalazłam dokładnej liczby), a mordowanie na tle etnicznym trwa do dzisiaj. 

Od 1994 r. biali farmerzy są nękani przez ataki murzyńskiej ludności, która dopuszcza się morderstw na całych rodzinach i to ze szczególnym okrucieństwem, torturami i gwałtami. W dodatku w 2009 r. rząd pod kierunkiem ANC, powołując się na walkę z pozostałościami apartheidu, zakazał działalności i nakazał rozbrojenie prywatnych firm chroniących farmerów. 

Za apartheidu obrywali czarni, a teraz biali, choć osobiście mam wrażenie, że dyskryminacji w autobusach, czy zakazu mieszanych małżeństw nie można porównywać do tortur i mordów. Strona ku pamięci zamordowanych - uwaga, drastyczne zdjęcia.

Korupcja:

W internecie roi się od oskarżeń wobec kadencji Mandeli i następców-kontynuatorów jego polityki odnośnie przerażającej korupcji. Nie znalazłam konkretnych danych odnośnie czasów apartheidu (będę wdzięczna gdyby ktoś znalazł stronę z danymi ekonomiczno-społecznymi z okresu przed 1994 r.), ale aktualne liczby mogą zdumiewać, gdyż wg. Transparency International RPA w 2013 roku jest na 72 ze 177 badanych krajów (najbardziej skorumpowane są na końcu listy), co oznacza, że problem ten jest chyba wyolbrzymiany, choć wciąż poważny.

Inne oskarżenia:

W audycji, która zmobilizowała mnie do poruszenia tematu była mowa, że: za kadencji Mandeli dochód państwa spadł o 40 %, obecnie 80% ludzi uważa że policja to zwykła mafia, 36 % obywateli przyznało się do przynajmniej jednego przypadku wręczenia łapówki, w kraju dochodzi do 56 morderstw dziennie, i 155 gwałtów, wartość waluty rand od 1994 r. spadła o 70%. 

Są to ważne dane i poważne oskarżenia wobec aktualnej sytuacji polityczno-społeczno-gospodarczej, szkoda tylko, że prowadzący audycję nie powołał się na żadne źródła, nie wiem więc na ile jego wypowiedź jest wiarygodna.

Z powodu odmowy wyzbycia się przemocy Amnesty International nie przyznało Nelsonowi Mandeli statusu "więźnia sumienia", po czym wykazało się hipokryzją w 2006 roku przyznając Mandeli tytuł Ambasadora Sumienia.[X]

18 lipca, w dzień jego urodzin, przypada ustanowiony przez ONZ "Dzień Mandeli". "W dniu tym każda osoba jest zobowiązana do robienia czegoś na rzecz innych osób przez 67 minut. Liczba ta upamiętnia 67 lat walki Nelsona Mandeli o społeczną sprawiedliwość."[X]


Przy sporządzaniu tego tekstu korzystałam z bardzo wielu artykułów, czasem przedstawiających całkiem przeciwne poglądy aby móc spojrzeć  z różnych stron na te same tematy. Życiorys tej postaci jest na tyle złożony, że prócz czerni i bieli przeplatają się w nim różne odcienie szarości i każdy z nas musi sam go ocenić. Nie można powiedzieć, że był wyłącznie terrorystą i komunistą, jak i nieprawdą jest jego mit o pokojowej walce z apartheidem.

Jak teraz go ocenicie?

Portret

Komiksy

Listopad 10th, 2013

Pewnie wielu z Was lubi komiksy. Ja też. Czytam zarówno tylko  internetowe jak i drukowane, stare jak i nowe. Chciałabym pokazać wam moje ulubione pozycje i trochę o nich opowiedzieć. (Z) - komiks jest już skończony.

Stare i tradycyjne:

[.spoiler title="(Z?) Jonek, Jonka i Kleks" style="fancy"] Strona komiksu

Jeden z naprawdę mało znanych polskich komiksów, tworzony przez panią Szarlotę Pawel dobre 20-30 lat temu.

Główni bohaterowie to para nastolatków - Jonek i Jonka (teraz się zaczęłam zastanawiać jak wielką krzywdę im zrobili rodzice :-P) oraz Kleks - ... nie wiadomo czym jest, powstał z wylanego magicznego atramentu, umie czarować. Miejsce akcji - nie określone, ale czasem to jakieś magiczne krainy, a czasem PRL-owska Polska.

Moja ocena : 5,5/10

Pani Szarlota wydała ok 12 albumów z  przygodami Kleksa, po ostatniej wizycie na targu staroci posiadam już... 3.Ten komiks też pokazał mi tata, choć żadna historia nie wciągnęła mnie jakoś bardzo. Postać kleksa jest fajna i lubię czary, ale jakoś... historie tych bohaterów były często zbyt nieprawdopodobne żeby dobrze bawić, a przecież czytelnik żeby zagłębić się w jakiś inny niż realny świat musi  w niego trochę uwierzyć. [/.spoiler]

[.spoiler title=" Witch " style="fancy"] Nie chce mi się opisywać, każdy chyba widział to w kiosku. XD Przyznam, miałam fazę, lubię styl rysowania tego komiksu i ogólnie magię i fantasy historie i dlatego kiedyś mi się spodobał.

Moja ocena: 6/10

W okolicach 5-6 podstawówki jarałam się tym razem z paroma koleżankami. Próbowałam nawet rysować Hay Lin, która to jest moją ulubioną bohaterką (lubię powietrze i długie włosy i chudość XD). O a teraz Google grafika pokazało mi, że komiks chyba był jakoś dalej mocno rozwijany i one ... ewolwowały: ~1~ -> ~2~ XD [/.spoiler]

[.spoiler title="(Z) Asterix i Obelix" style="fancy"] Filmy bardzo spopularyzował serię komiksów i robią teraz większą od nich karierę. Żeby to chociaż dokładnie jeden komiks ekranizowali, ale w pewnych momentach filmy łączą ze sobą wydarzenia nawet z 2-3 książeczek. Komiksy bardziej mi się podobają niż ekranizacje.

Mam.... 3, i chyba najbardziej lubię historię "Wielka przeprawa" w której to bohaterowie udają się na połów i w wyniku sztormu lądują w nieodkrytej jeszcze Ameryce. Ogólnie lubię Indian. :D

Moja ocena 8/10

W komiksach lubię obu głównych bohaterów (i nie zapominajmy o PSIE!), jednak w filmie podobał mi się przede wszystkim pierwszy Asterix. Idefix rulez. Częściowo dla tego, że sama mam trochę podobnego psa. ^_^ [/.spoiler]

[.spoiler title="(Z) Smerfy" style="fancy"] Polska strona o smerfach

Wymyślone przez belgijskiego rysownika Peyo, znane z komiksów i dobranocki niebieskie stworki gnębione przez czarownika Gargamela, kawalera z kotem.

Zawsze lubiłam Papę Smerfa za to, że był taki mądry i ogarnięty i za fajną brodę. XD I za to że Smerfetkę przerobił na ładniejszą. Nie czytałam wszystkich komiksów ani też nie interesowałam się głębiej historią smerfów, choć ogólnie lubię oglądać kreskówkę.

Moja ocena: 7/10

Był moment, że i na to miałam fazę choć zawarła się tylko w wypożyczaniu komiksów. Przetrzymuję w domu jeden album wypożyczony z biblioteki jakieś... 10 lat temu. XD [/.spoiler]

[.spoiler title="Kaczor Donald" style="fancy"] No chyba nie muszę przedstawiać. ^_^

Zastanawiam się, czy istotnie nastał spadek zainteresowania tą gazetą, czy tylko dlatego tak to widzę bo sama wyrosłam i nie kupuję... Sama nigdy nie kupowałam dużo KD (bo rodzice niezbyt lubili ten komiks uważając go za po prostu głupi), ale kiedyś pożyczyłam cały stos od koleżanki i jak gdzieś się przeprowadziła to nie udało mi się już go oddać. '^_^ Przede wszystkim lubię historie związane ze Sknerusem, a przede wszystkim do kwadratu - ze Sknerusem i rysowane przez Dona Rosę. Jego kreska i szczegółowość rysunków przyciąga mnie tak samo jak twórczość Janusza Christy (patrz niżej).

Moja ocena (pisma ogólnie): 7/10

Lubię słuchać o minionych czasach. Jeśli za teraźniejszość uznamy moment czas dzieciństwa siostrzeńców Donalda i starość Sknerusa, to najbardziej lubię historie o jego młodości i czasach poszukiwania złota. Ach, i historia z jego jedyną miłością -  Złotką. Do tego dorzucę (choć to już z GIGANTA) opowiadania o Super Kwęku - przynajmniej czasami Donald nie jest pechowcem i idiotą xD. [/.spoiler]

[.spoiler title="(Z) Kajko i Kokosz" style="fancy"]

Komiks Janusza Christy, zmarłego kilka lat temu. Szkoda, bo rysował najbardziej szczegółowo ze wszystkich polskich twórców, porównajcie choćby ~1~ i ~2~ (każdy obrazek był małym dziełem sztuki).

Kajko i Kokosz to  słowiańscy wojowie służący kasztelanowi Mirmiłowi i najlepsi przyjaciele. Ich przeciwnikami są zbójcerze z Hegemonem na czele. Świat realny przeplata się tam z baśniowym, bo oprócz ludzi występuje tam także smok Miluś - wychowanek Kajka i Kokosza, czy borostwory - rożne potwory broniące Matki Natury w jednej z ksiąg. Inni istotni bohaterowie to żona Mirmiła - Lubawa, czarownica Jaga (ciotka Kokosza) i jej mąż – zbój Łamignat, oraz zbójcerze Oferma i Kapral.

Pojedyncze księgi nie są ze sobą powiązane, poza wyjątkami, gdy dłuższa historia ciągnie się przez dwa albumy.

Pomimo umiejscowienia akcji i bohaterów w czasach słowiańskich zdarzają się śmieszne nawiązania do współczesności, a do rzeczywistości PRL-u przede wszystkim. xD

Polecam poczytać dla przyjemności, jako dobrą bajkową historię. C:

Moja ocena: 10/10

Kiedyś chciałam przeczytać wszystkie historie po kolei i sobie naściągałam, ale niestety starsze komiksy są czarno-białe, a konkretniej czarno-żółte bo na takim papierze wydane i nie mogłam się przemóc żeby przeczytać, bo mnie oczy od nich bolały. Jeśli znajdę skany poprawione to biało to chwała skanującemu. Hmm, a może by po prostu kupić sobie jakieś nowe wydania? Pamiętam że w ciągu ostatnich 5 lat drukowali nowe wydania.

[/.spoiler]

[.spoiler title="Tytus, Romek i A'Tomek" style="fancy"] Oficjalna strona komiksu ; Made by Papcio Chmiel - Henryk Jerzy Chmielewski.

Głównym bohaterem jest szympans Tytus de Zoo, narodzony z plamy tuszu, który wylał się Papciowi (tak, sam siebie umieścił w historii). Komiks składa się z ksiąg, które nie mają jednej wspólnej fabuły lecz są powiązane jednym celem - próbami uczłowieczania Tytusa przez jego najlepszych kolegów Romka i A'Tomka. Tytus był między innymi - astronautą, dziennikarzem, harcerzem, plastykiem, żołnierzem, olimpijczykiem, kowbojem, astronomem,  aktorem i geologiem.

Na początku komiks publikowany był w krótkich odcinkach w Świecie Młodych, dopiero później został wydany w formie ksiąg, a jego mottem jest "bawiąc uczy, ucząc bawi". Niektórzy z pokolenia aktualnych 20-latków znają, niektórzy nie, bo w czasach naszego dzieciństwa ten komiks już przemijał. W sumie - przemijała moda, bo sam w sobie jest ponad czasowy i tak jak mi "Tytusa..." pokazał tata tak i ja polecę go swoim dzieciom. :)

Moja ocena: 10/10

Jak byłam mała i tata czytał mi komiksy na noc to znałam masę fajnych tekstów, a jeden cały komiks to i na pamięć. Ten jeden to odziedziczony po tacie, resztę kupował mi z nowych wydań. Jeśli myślicie, że to historie tylko dla dzieci, to nic bardziej mylnego bo humor jest tam różny - wystarczająco oczywisty dla dziecka i dość inteligentny dla dorosłego. Polecam! :) [/.spoiler]

Król Lew:

[.spoiler title="Hidden Stories by Kati-kopa" style="fancy"] Galeria komiksu na TLKFAA

Komiks również z uniwersum Króla Lwa. Pomimo, że ten rozpoczyna się pomiędzy pierwszą i drugą częścią filmu, już po narodzinach syna Simby, to zawarto wiele retrospekcji wyjaśniających wydarzenia sprzed pierwszego KL. Można powiedzieć, że kreska nie jest zachwycająca, zdarzają się błędy w proporcjach postaci, ale też widać postęp w jakości rysunków na przestrzeni... opublikowanych 175 stron.

Niestety komiks aktualnie publikowany jest już tylko w języku niemieckim na galerii deviantArt.

Moja ocena: 8/10 [/.spoiler]

[.spoiler title=" (Z) The Untold Journey " style="fancy"] Galeria komiksu na deviantArt

Zakończony komiks z Króla Lwa obejmujący fabułę od ucieczki Nali z Lwiej Ziemi, do momentu spotkania z Simbą w dżungli. Wydaje się, że nic się wtedy nie działo? Że to tylko chwila? Nic bardziej mylnego - Juffs zmieściła w tym fragmencie 93 strony dobrej historii!

Moja ocena: 8/10

Nie przepadam za kreską tej rysowniczki, ale zaciekawiło mnie rozwinięcie historii Malki, Chumviego i Tojo. Lubie Tojo. ^_^ [/.spoiler]

[.spoiler title="(Z) What If..." style="fancy"] Galeria komiksu na deviantArt

Zdecydowanie najlepszy komiks pod względem graficznym - bardzo dopracowana kreska i pracochłonne, piękne cieniowanie. Także fabuła zapowiadała się całkiem odmiennie od wszystkich innych komiksów. Wyszło tylko 26 stron, niemniej jednak polecam przeczytać.

Moja ocena 9,5/10 (wielka szkoda że nie jest kontynuowany)

Pamiętam że autor... a może autorka, zapowiadała, że będzie kontynuować, tylko że brak czasu, pomysłów itd, no i widzę że fani na dA dalej proszą o kontynuację, ale chyba projekt został na dobre zarzucony. Nie wiem dlaczego podoba mi się.... styl tego komiksu - bo on jest raczej mroczny i smutny, a jednak mnie zainteresował. [/.spoiler]

[.spoiler title=" Missing Pieces by Audrey Cosm " style="fancy"] Galeria komiksu na deviantArt

Komiks na podstawie filmu Disneya - Król Lew. Ukazuje historię przed wydarzeniami z filmu. To na prawdę kawał dobrej roboty, akcja jest wartka i wypełnia luki w filmie i komiksach co do których fani zawsze lubią spekulować.

Fabuła rozpoczyna się w momencie dzieciństwa Mufasy i Skazy. Pokazuje ich relacje między sobą i z rodzicami, jak to się Skaza zapoznał z hienami itd itd. Prawda, że to wciąż tylko fandom, ale każdy fan jakąś teorię "dlaczego w filmie jest jak jest" musi wybrać i ja wybrałam wersję Audrey Cosmo.

Szkoda, że komiks jest dość rzadko publikowany, jak są to od razu 3-4 na raz ale co miesiąc, choć przed wakacjami było częściej. Już wyszło na tyle dużo stron, że lektura dostarczy dobrą godzinę samego czytania. Warto oglądać rysunki, bo kreska stoi na wysokim poziomie. Cieszę się kiedy artysta umie oddać wygląd postaci z filmu czymś więcej niż tylko kolorami, a w tym wypadku nie ma najmniejszego problemu by rozpoznać bohaterów.

Moja ocena: 10/10

W pewnym momencie obawiałam się nawet, że autorka nie będzie dalej rysować bo była długa, paromiesięczna przerwa w dostawach stron, ale fani chyba tak bardzo ją zaspamili prośbami, że wróciła do rysowania. XD Zaczęłam nawet tłumaczyć ten komiks z angielskiego na polski, ale nie mam na razie motywacji go skończyć. Zrobiłam tylko z 10 stron. Robić dalej? [/.spoiler]

Całkiem inne:

[.spoiler title="World of Waryś" style="fancy"] Oficjalna strona komiksu

Komiks o Kocie (Mianownik: ta Kota xD). Przedstawia sceny z życia tego ciekawego stworzenia w sposób śmieszno-ironiczny. Pierwotnie wyglądał całkiem inaczej, miał już kilkanaście stron, jednak autorka zmieniła koncepcję i zaczęła publikacje od nowa (strony starej wersji zostały usunięte - a szkoda).

Aktualnie publikacja została wstrzymana, pewnie  z braku czasu, ale wierzę, że parę dobrych komentarzy zmobilizuje autorkę do działania!

A sama strona jest w optymistycznych, jaskrawych kolorach - że aż podnosi na duchu. C:

Moja ocena: 8/10 (bo nie kontynuowany)

To komiks koleżanki i naprawdę się cieszyłam, jak mi powiedziała, że planuje takowy zacząć bo to było w stylu - omg omg będę znała jakąś komiksową artystkę! (bo to było w czasie fazy na komiksy i wszyscy komiksowi artyści wydawali mi się odlegli i zajebiści...chyba sama nie do końca wiem co piszę xD). [/.spoiler]

[.spoiler title="Stupid Fox" style="fancy"] Oficjalna strona komiksu

Takie tam małe paski komiksowe, jak nazwa wskazuje - o głupim lisie, ale też o jego znajomych zwierzakach. Brak fabuły, ale przyjemna kreska i podczas oglądania ciężko powstrzymać uśmiech. :D

Moja ocena 6,5/10 (bo to tylko krótkie paseczki)

Podoba mi się prosta kreska i fabuła niczym w historyjkach dla dzieci. No i sam lisek jest taki, że aż uśmiech ciśnie się na twarz. ^_^ [/.spoiler]

[.spoiler title="Chatolandia" style="fancy"] Oficjalna strona komiksu

Właściwie to blog przeplatamy komiksami i rysunkami z życia autorki - Ilony. Niedawno głównym motywem żartów/problemów/rysunków był gruz. Kto wie o co tak w sumie chodzi z tym gruzem to mnie może oświeci? XD

Lubię jej prostą kreskę i czarno białość rysunków. Razem z inną blogerką - Kiciputkiem, Ilona rysuje jeszcze komiks Barwy Biedy. Z nazwy i z założenia - ironicznie-dołujący.

Moja ocena: 7/10

Przyznam że nie czytałam wszystkich wpisów, przede wszystkim oglądam obrazki. XD

[/.spoiler]

Nowe i głównie internetowe:

[.spoiler title="Romantically Apocalyptic" style="fancy"] Oficjalna strona komiksu 

Opis na tyle sensowny na ile jestem w stanie ogarnąć ten komiks: Rzecz dzieje się w świecie postapokaliptycznym, w którym przeżyło 5 osób na krzyż (+ rozliczne potwory i twory wywołane promieniowaniem).

Głównym bohaterem jest kapitan zwany Capitanem. Ubiera się na czarno, nosi maskę gazową (w sumie jak wszyscy ale u niego to się rzuca w oczy), czerwony szalik i kubek z serduszkiem. Ma przydupasów - Snippy'ego, Pilota i Dr Engie'go.

Pojawiają się także kosmici, oraz mój ulubiony bohater... w sumie ciężko powiedzieć co to jest ale fani nazwali go Lifealope. Ja nazywam go po prostu Życie. Życie jest zmiennokształtne - było jaszczurką, jeleniem, rogatym kotem... gdzie stąpa wyrastają rośliny, raz na chwilę ożywiło szkielety co zaczęły sobie tańczyć. Ciężko powiedzieć czy jest dobre ale lubię wierzyć że tak.

Grafika od początku stoi na bardzo wysokim poziomie, bywają rysunki tak realistyczne, że zastanawiałam się czy ktoś przypadkiem nie wstawił do komiksu zdjęcia.

Króluje psychodeliczny, czasem wisielczy humor, ale można się przyzwyczaić.

Moja ocena: 6,5/10

Przyznam, że nie ogarniam co się dzieje, poza przypadkami kiedy ewidentnie widać że poprzedni i następny obrazek to jedno wydarzenie XD . Ktoś kiedyś powiedział, że ten komiks ma nawet głęboki sens, że przesłanie, że fabułę... proszę, pokażcie mi palcem (lub kursorem), gdzie one są?! [/.spoiler]

[.spoiler title="(Z) manga InuYasha" style="fancy"] Poczytaj sam!

Pierwsza manga jaką poznałam i od razu się w niej zakochałam. Sklasyfikuję ją jako fantasy/romans/akcja/komedia i ze względu na tę różnorodność mogę polecić ją prawie każdemu.

Kagome to normalna nastolatka ze współczesnego Tokio. Mieszka na terenie starej świątyni, którą od zawsze opiekowała się jej rodzina. W dniu piętnastych urodzin wpada do starej studni, która (jak się później dowiaduje) przenosi ją 500 lat wstecz do ery Sengoku, czasów kiedy obok ludzi istniały jeszcze demony. Spotyka tam chłopca z psimi uszami przybitego strzałą do drzewa - InuYashę. Kiedy go uwalnia zaczyna się ich wspólna przygoda bowiem Kagome okazuje się być w posiadaniu klejnotu Shikon, którego pragną wszystkie demony na świecie bo wzmacnia ona ich moce. Niechcący dziewczyna roztrzaskuje klejnot który rozpada się na wszystkie strony świata no i nasi bohaterowie muszą je pozbierać i poskładać zanim ktoś ich uprzedzi.

W znajomość Kagome i InuYashy wplącze się jego była, w dodatku zmarła ukochana, pojawi się także problem rodzinny związany z dziedzictwem po ojcu InuYashy do którego prawa rości sobie starszy brat - Sesshomaru (damn sexy guy!). Drużyna zbierająca odłamki kryształu robi się coraz większa, a każdy z członków ma osobiste porachunki z głównym bossem Naraku.

Manga jest dość długa (ale naprawdę warto przeczytać jeśli ktoś lubi mangi), a anime jeszcze dłuższe bo niestety dorzucili parę wymyślonych wątków.

Kocham. Kocham uszka InuYashy. Zrobiłabym to samo co kagome gdy po raz pierwszy zobaczyła Inu - pomacała uszka. Kocham też komendę "Osuwari", którą to Kagome sprawia, że Inu trafia na glebę.

Moja ocena: 9,5/10 (trochę za długie mimo wszystko)

Niewiele japońskich historii na zawsze będę pamiętać, to jest pierwsza jaką poznałam i mimo że czytałam ją 2 razy i oglądałam ze 3 to wciąż mi się nie znudziła. Strasznie lubię wątek miłosny i "walkę" dwóch dziewczyn o serce Inu. [/.spoiler]

[.spoiler title="Two Kinds" style="fancy"] http://twokinds.keenspot.com/

Akcja komiksu rozgrywa się w świecie, w którym żyją 4 rasy - ludzie, keidrans [nie wiem jak to odmienić z angielskiego] - w uproszczeniu - inteligentne dwunożne zwierzęta (tylko kotowate i psowate), basitins - rasa też zwierzęcokształtna, mniej opisana, incydentalnie pojawia się smok, a dokładniej smoczyca, stara znajoma głównego bohatera.

Jest nim człowiek - Trace. Budzi się w lesie, nie wie kim jest i nic nie pamięta ze swojej przeszłości. Spotyka Florę - dziewczynę-tygrysa, która na nowo pomaga mu uczyć się praw tego świata. Trace dowiaduje się, że ich rasy z zasady są wrogami, lecz znajomość a później i przyjaźń pozwala im pokonać dzielące ich różnice.

Potem razem wyruszają w świat,  Trace poznaje historię swojej przeszłości, spotykają Keitha - basitiniana, który zabiera ich do swojego kraju. W trakcie wędrówki poznajemy od groma fajnych postaci wszystkich ras.

Nawet kiedy jest BACH, BUM, ŁUBUDU i pokonują wrogów, to to nie jest happy end bo historia wciąż trwa i aktualnie komiks obchodzi dziesięciolecie istnienia. Gwarantowane nieoczekiwane zwroty akcji i wzruszające sceny.

Kreska może wydawać się mangowa, choć głównie za sprawą oczu postaci. Można też zauważyć jak zmieniał się kunszt rysownika porównując styl rysowania pierwszych  i aktualnych stron.

Lubię ten komiks na: 9/10 :)

Tak jak w InuYashy - jest wątek jak jednego... gościa kochają dwie... samice XD i on był nawet zdecydowany którą chce, tylko że ona mu umarła i teraz musi się pogodzić z tym, że jest skazany na tą drugą. XD [/.spoiler]

- - - - -

Uff... skończyłam tą listę po 2 dniach od rozpoczęcia artykułu. Przy okazji pisania poznałam nieco ciekawostek związanych z opisanymi tytułami, np:

  • Mentorem Szarloty Pawel w kwestii rysowania komiksów był Papcio Chmiel. ^_^
  • Autor Smerfów zmarł już z 35 lat temu.
  • Narodziny Kleksa z atramentu zupełnie przypadkiem były plagiatem narodzin Tytusa.
  • Harcerskie wydawnictwo Horyzonty publikujące pierwsze księgi Tytusa, Romka i A'Tomka postawiło autorowi ultimatum, że wydadzą je o ile bohaterowie zostaną harcerzami. xD
  • Kasztelan Mirmił mógł być wzorowany na Władysławie Łokietku, a żona Lubawa była krewną księcia Popiela.
  • Kajko i Kokosz: Podejmowano prace nad serialem animowanym, filmem fabularnym, a nawet krótkometrażową animacją, jednak wszystkie projekty zarzucono. Głosem Kajka miał być Maciej Sthur, a Kokosza - Cezary Żak.
  • Nigdy nie myślałam o tym, że autorem "Asterixa i Obelixa" był Polak (no dobra, polski Żyd).

Lubię wiele, choć czytam mało - aktualnie śledzę TwoKinds i Chatolandię, wyczekuję Missing Pieces i World od Waryś i marzę o kontynuacji What If...

Czy podobają wam się moje opisy tych dzieł, które znacie? Czy może kogoś zachęciłam do przeczytania jednej z tych pozycji? Czy Wam też rodzice pokazali komiksy swojej młodości i czy Wy pokażecie wasze ulubione historie swoim dzieciom? Jestem bardzo ciekawa  ile tytułów znacie z wybranych przeze mnie. :) Komentujcie, Subskrybujcie Newsletter i wiem, że artykuł na dzień nie leży w moich możliwościach, więc obiecuję wrzucać jeden wpis na tydzień. :) Ale porządny!

Pozdrawiam, Perspektywa komiksowa

Studia a problemy

Listopad 7th, 2013

Studija. Mam dobry plan w porównaniu do niektórych grup. Chodzę na wszystkie wykłady, nawet jeśli jest nudny to zawsze można znaleźć sobie jakieś twórcze zajęcie. Już pięć razy wygrałam w Pasjansa.

Drobne problemy - nie jest niczym dziwnym pojawienie się wykładowcy 15 minut po godzinie rozpoczęcia, lecz czemu się tak spóźniają wiedząc, ze kolejne 15 poświęcą na uruchamianie sprzętu i projektorów to ja nie wiem...

- - -

Na zajęcia praktyczne można przychodzić ze swoim sprzętem, ale nie przewidziano dostępu do szybszego kablowego internetu w salach komputerowych, bo został on jakoś zablokowany. Wszystko poza miejscowymi stacjonarnymi musi korzystać z uczelnianego WiFi Eduroam. Nie narzekam, na szybkość internetu, tylko nie wiem po co blokować kablowy.

- - -

Nie rozumiem dlaczego przychodzę na wykład wypoczęta i po 15 minutach mam ochotę tylko zasnąć. W dodatku gdy w domu siedzę na komputerze to NIGDY mi się nie chce spać, a  siedząc na wykładzie to czy grając czy nawet notując na laptopie szybko robię się senna. Bo ja wiem, może to wina kiepskiego oświetlenia?... Raz jest za mocne, innym razem zapomną włączyć i pół sali zasypia bo ciemno.  XD

- - -

Może to nie kwalifikuje się do problemów no ale... do momentu przyjścia na studia do życia wystarczyły mi 2 maile i konto bankowe. Teraz sporo do tego doszło - +2 maile, 2 konta Microsoft, dwa konta DreamSpark, Windows Phone Dev Center, jeszcze SkyDrivy i Dropboxy, strona www na jakimś google.com/sites no i z 5 kont na Kampusach gdzie znajdziemy prezentacje wykładowców itd. Zaraz przestanę ogarniać hasła i loginy.

- - -

Wśród wykładowców i ćwiczeniowców mogę narzekać tylko na jedną osobę, konkretnie na babkę od ćwiczeń z logiki. Starsza kobieta, która dała nam do zrozumienia, że nie będzie nam pokazywać jak rozwiązać zadania, bo "tylko to co sami zrobicie zostanie wam w głowach" ... T_T
Dostajemy zadania, siedzimy pół h po to aby nic nie zrobić (bo na prawdę nie wiemy jak), ale ona nam tego nie pokaże.

- - -

Zobaczę czy coś jeszcze wyniknie, do czego się będę mogła przyczepić, ale na razie nie zapowiada. Po raz ostatni w semestrze zmieniono nam plan i jeszcze da się znieść, choć wykład na 8:00... w czwartek. OMG, muszę się kłaść bo rano będę zombie!

Pozdrawiam,
problematyczna Perspektywa