« Informatyczna bajka | Lublin - warsztaty Wiosna Gospel » |
Zamieszanie
Ze względu na 170-osobowe bydło ładujące się jednocześnie na serwer, dwukrotnie udało nam się "dokonać ataku DDoS" (przeciążenie serwera).
Za trzecim razem zegar odliczający czas do startu zapisów był ustawiony o pół h za wcześnie w stosunku do obiecanej godziny i połowy osób nawet nie było wtedy przy komputerach. Ostatecznie przegłosowaliśmy przynusowy podział alfabetyczny, taki jak w pierwszym semestrze. Ludzie się poprzenosili i teraz większość chyba jest zadowolona.
Ja przynajmniej tak. Mam 2 ciężkie dni, 8-21, dwa lekkie, 8-16 i wolny piątek. : D
Potem zaczęły się dziwne rzeczy... może jeszcze zniknięcie indexów w czeluściach dziekanatu nie jest jeszcze takie dziwne, bo po prostu nikomu mnie chce się ruszyć żeby je podpisać, ale już zrobienie listy obecności na wykładzie na którym miało jej nigdy nie być nie powinno mieć miejsca!... ...gdyby studenci myśląc logicznie zauważyli, że nawet najbardziej luźny i ugodowy wykładowca chciałby mieć więcej niż 15 ze 150 osób..
Ja rozumiem, że są geniusze, którzy się nudzą na wykładach i lubią ogarnąć temat sami w domu, ale nie uwierzę, że jest to 80% roku!
Zaczęły się już pierwsze kolokwia nowego semestru. O ile z niektórych przedmiotów cieszę się "posiadaniem" dobrych i dobrze tłumaczących ćwiczeniowców to nie uchroniłam się przed trafieniem na zajęcia zupełnie bezwartościowe. Pewna pani nauczająca baz danych jest co najmniej dziwna i nie przesadzę, jeśli powiem że niekompetentna. Widywaliśmy ją na pierwszych wykładach z tego samego przedmiotu, nie widziałam dlaczego, ale nie było to zbyt istotne. A jednak się się myliłam, bo patrząc na jej sposób nauczania i prowadzenia zajęć... ona przychodziła na te wykłady chyba się uczyć razem z nami! T_T
Zniknęło parę znajomych twarzy, przyznam, w wielu przypadkach nie zauwazylam bo nie byli to ci mi najbliżsi. Wymieniłabym z 5 osób, których odejście by mnie zasmuciło, ale na szczęście wszyscy zdali.
Poznałam na studiach ok 50 osób... a przebywam tylko z dwoma kolegami. Przyznam, że czasem myślę sobie, że mam ich dość bo fajnie byłoby czasem poprzebywać w innym gronie (żeby od siebie troszeczkę odpocząć ;D ), ale ostatecznie zawsze się cieszę kiedy ich widzę. :D
Trochę mniej cieszę się widząc zakres materiału na kolokwium z matematyki dyskredytnej... na szczęście jeszcze 2 tygodnie. :)
Na wielu zajęciach jestem jedyną dziewczyną w grupie, czasem trochę mi szkoda ćwiczeniowców, którzy specjalnie dla mnie muszą używać niemęskiej formy zwracania się do grupy, gdy widząc nasze nieuctwo chcieliby rzucić "Chłopy, weźcie się do roboty!". ^-^
Pozdrawiam, Perspektywa studiująca