Kącik Eltharisa

  Przemyślenia #2

Witam. Dzisiaj pomęczę was kolejną dawką przemyśleń. Mam nadzieję, że nikt nie ma mi tego za złe ;) Ogólnie inspiracją dla tego posta znowu były wydarzenia z ostatnich kilku dni. Jak się tego zbiera... Prócz przemyśleń jednak będzie też mała relacja z Microsoft Expert Summit, w którym miałem szansę (dużo powiedziane, ale o tym później) uczestniczyć. Żeby nie przedłużać wstępem, to od razu przejdę do rzeczy.

Czytaj więcej »

  Kilka przemyśleń na start i przywitanie

[parpad][b]Kilka słów wstępu.[/b][/parpad]

Jako że ja tu jestem raczej najmniej znany, to chyba powinienem się przywitać. Więc... W wielu kręgach nazywają mnie "Eltharis" (m.in. BSBNetwork, czy kilka innych miejsc). Student informatyki drugiego roku, osoba dość zafascynowana programowaniem z dość pozytywnym spojrzeniem na świat. Czasami niekulturalny, ale zazwyczaj miły człowiek, a przynajmniej mam taką nadzieję. Człowiek z uporem maniaka, który czasami nie wie, kiedy powiedzieć "dość".

Czytaj więcej »

Zmiana Perspektywy

  Dentysta

Nawet przy dzisiejszej propagandzie dbania o czystość jamy ustnej z czasem zaczynają się problemy z zębami. Mnie dopadły właśnie w ostatnim miesiącu i zmusiły do pilnego kontaktu z dentystą. Poszłam do jakieś pani stomatolog z gabinetu, gdzie rodzice zwykle uczęszczają... i się zaczęło. Ogólnie przygoda zaczęła się jeszcze wcześniej, a konkretnie na wieczorze oglądania animców u koleżanki. Mojego zęba pokonała twardość suchego makaronu z zupki chińskiej. Ukryta w nim próchnica tak go zjadła, że rozpękł się na pół na ukos.dentysta

Kiedy po powrocie ze spotkania powiedziałam mamie o tym stwierdziła, że "Aha... zobaczymy, no to jak będzie cię boleć to gdzieś pójdziemy". Wiedząc, że nie wygram z tak rażącą obojętnością (i w ogóle z moją mamą się nie wygra) zapytałam ojca czy ma dobrego dentystę do polecenia, bo chciałam zapisać się jak najszybciej. Zrozumiał powagę otwartego zęba i zapisał mnie do, jak się później okazało, bardzo miłej pani. Niestety owa pani powiedziała, że nie specjalizuje się w naprawianiu takich rzeczy i zrobi to jej koleżanka z gabinetu (ich wspólna prywatna siedziba). Powiedziałam ok, w sumie ich obu nie znam to co za różnica. XD Podczas pierwszej wizyty w sumie tylko zatruła zęba i kazała za 2 tyg  przyjść żeby sprawdzić czy go na dobre zabiła.

Zabiła, więc zaczęła opróżniać jego kanały i ... podczas jednej z wycieczek po korzeniach mojego zęba złamała kawałek wierteła. I zostało sobie w środku. Umówiłyśmy się w innym gabinecie w którym pracuje, aby mogła tam pogrzebać pod mikroskopem i wyjąć narzędzie.

Raz poszłam nie dała rady (a za każdą wizytę jak na razie płaciłam to pomyślałam że może chce mnie naciągać i nie wyjmie tego jeszcze przez 5 wizyt), za drugim razem siedziałam dwie godziny i w sumie... żadne profesjonalne metody grzebania w zębach nie dały rady, dentystka już narzekała że chyba nigdy tego nie wyjmie (co mnie nie podnosiło na duchu...) a w końcu udało się zupełną prowizorką - złapały to wiertło w dziurę wewnątrz igły lekarskiej. Nie mogły tak od razu...? To bym siedziała 10 minut zamiast łącznie 4 godzin.

W każdym razie czeka mnie jeszcze sama odbudowa zęba i już go u niej skończę, ale nigdy więcej tam nie wrócę i wszelkie inne problemy załatwię u dentysty uczelnianego.

Ktoś z was miał "przygody" z lekarzami? Z naszą kochaną służbą zdrowia? Z wrednymi przepisami? Czy skończyły się dobrze? Opowiedzcie o tym.

Pozdrawiam,
Perspektywa dentystyczna

  Nowy komputer

Dostałam mocarne natchnienie do pisania. Po prostu... chcę się pochwalić nową zabawką! ^_^

Dziś zainwestowałam w małego podręcznego netbooka. Nie ma specjalnie znakomitych osiągów, ale do pracy biurowej, ew od czasu do czasu oglądania filmików [na wykładach XD ] wystarczy. Z bliska.

Acer :: V5-123 E1-2100 - 4 GB ramu, 500 GB dysku, procesor AMD E2-2100, ekran 11,6" matowy, k.graficzna zintegrowana, bez systemu.

Pewnie jak zainstaluję system to będę się nim jarać jeszcze bardziej. A właśnie czynię kroki w tym celu.

Może to tylko fanaberia, aby mieć na co wydać pieniące (co lubi większość kobiet), może naprawdę mi się przyda... to wyjdzie już w praktyce.

Jest mały i srebrny. Myślałam, żeby zainstalować na nim Win 8, nie lubię go więc w sumie tak tylko dla przetestowania i z ciekawości... ale uznałam, że to chyba strata czasu, skoro i tak nie zamierzam na stałe na nim pracować. Prędzej potrzeba mi Linuxa bo będzie na studiach.

Rodzice uważają, że to strata pieniędzy, że trzeba było kupić coś dużego, pełnowymiarowego laptopa, co dłużej posłuży i więcej uciągnie, zamiast takiej zabaweczki, ale mi zależało aby  był mały, lekki do noszenia i wygodnie mieścił się na blatach w auli wykładowej. XD

Na co mi drugi pełnosprawny komputer jak już mam jeden w domu.  Ani wymagających gier, ani skomplikowanej obróbki grafiki nie będę poza domem potrzebować, więc stwierdziłam, że nie chcę większego. Do ostatniej chwili rozpatrywałam jednego IdeaPada, w osiągach lepszego, lecz 13 cali i miał błyszczący ekran co jest dla mnie dużą wadą.

Chcę na nim notować, trzymać szkolne dane, czytać PDFy i oglądać filmiki od czasu do czasu. Do takich potrzeb którego wy byście wybrali?

Pozdrawiam,
Perspektywa elektroniczna

  Ból Dupy

Ból dupy - poznałam ten zwrot całkiem niedawno. To coś jak zachowanie psa ogrodnika - sam nie dostanie to drugiemu nie da, normalnie narodowa cecha Polaków. No i się wzięła i objawiła u mnie w całej okazałości. W ładniejszych słowach można to określić jako Egoizm lvl II. 

W mniejszych i większych dawkach ten egoizm przejawiał się u mnie od zawsze, może częściowo z powodu bycia rozpuszczonym jedynakiem odciętym od problemów realnego życia. No a kiedy się jakiś problem pojawia to włącza mi się bulwers - "jak to się mogło stać/jak ktoś mógł mi to zrobić/dlaczego oni nie zachowują się tak jak ja". 

Co z tego, że nawet widzę bezcelowość swojego zachowania,skoro wydaje mi się ono naturalnym odruchem? Wielu znajomych ma już mnie dość pod tym kątem, szczególnie kiedy zaczynam wprost manifestować niezadowolenie z ich zachowania lub rozminięcie rzeczywistości z oczekiwaniami. Nie chcę aby to kogoś zraziło na amen.

Pomoże mi ktoś obiektywnie i altruistycznie spojrzeć na świat i ludzi? W jaki sposób niczego od nikogo nie oczekiwać, nie mieć żądań? Lub też jak sprawić by formujące się oczekiwania względem ludzi były realistyczne, a nie były pragnieniem jak gwiazdka z nieba?

I najważniejsze - jak mając w życiu od sporo problemów (+ wyolbrzymianie 50% z nich) mieć wciąż chillouta i spokój duszy? 

Perspektywa rozedrgana