« Oczekiwanie i dar cierpliwości | Wyjazd » |
Świat z perspektywy jeźdźca wygląda piękniej
Cóż, pod nieobecność głównej redaktorki blogu, pisanie artykułów w ten weekend przypadło mi. ;)
Chciałbym napisać o mojej pasji, którą w tym tygodniu w końcu udało mi się zrealizować w praktyce - o jeździe na koniu.
Zacznę może od tego, że zapisać się na jazdy konne planowałem już od gimnazjum. Za każdym razem przy początku roku szkolnego mówiłem sobie "No, to teraz pójdę i się zapiszę na jazdy. Przecież niedaleko mnie mam dwie stadniny.". Niestety, im bardziej wgłąb roku szkolnego, tym chętniej odkładałem te plany na później. Usprawiedliwiałem się głównie brakiem czasu, ale prawdę mówiąc to mi się po prostu nie chciało podejść te piętnaście metrów do stadniny i zapytać o jazdy. I tak co roku. Podczas studiowania nawet nie podejmowałem tematu jeździectwa... Aż do czasu. Mały przełom nastąpił, można powiedzieć, na IV roku studiów, kiedy zaczynałem pisanie pracy magisterskiej. Tematem owej pracy jest zaprojektowanie nowego szlaku konnego w Bieszczadach. I się zaczęło czytanie o koniach, o turystyce konnej, oglądanie zawodów jeździeckich. W końcu poszliśmy z dziewczyną na Cavaliadę w grudniu. Co tam się działo. Setki koni, miliony akcesoriów dla koni i w końcu to co nam się podobało najbardziej - zawody sportowe. Wśród nich były wyścigi wozów zaprzęgowych. Widziałem to po raz pierwszy w życiu, ale od razu zaskarbiły sobie naszą sympatię. Były to szybkie zawody, widać było, że konie czuły wolność, mogły robić to co lubią najbardziej - biec, biec najszybciej jak potrafią.
Po Cavaliadzie postawiłem sobie nowy cel - do następnej chcę już być obecny na niej już jako jeździec. To właśnie chęć jeżdżenia skłoniła mnie do znalezienia pracy. Później jednak pieniądze zarobione w pracy poszły na inny cel.
W końcu nastąpiło przełamanie. W zeszły czwartek zapisałem się na jazdy w pobliskiej klubie jeździeckim "Pony"! :) Byłem z siebie bardzo dumny, aczkolwiek trochę stremowany, bo jednak był to mój pierwszy raz. Nigdy wcześniej na poważnie nie jeździłem na koniu, tyle co na lonży podczas szkolnych wycieczek do stadnin. I początek był... dosyć dziwny, gdyż nie za bardzo wiedziałem co mam robić ani gdzie iść. Zajęło mi z 5 minut zanim złapałem kontakt z instruktorką. Później poszło już znacznie łatwiej. Wybrałem sobie toczek, chwyciłem konia za wodze i pod okiem instruktora poszliśmy na padok. Sam koń był dorodnym, siwy waranem o imieniu Ignac - zdjęcie konika można zobaczyć na stronie klubu. Wejście na grzbiet konia i złapanie równowagi trochę mi zajęło, ale za moment już wszystko było dobrze. Na początku były ćwiczenia typu: złap konia za ucho, złap konia za ogon, dotknij lewą ręką prawej stopy itp. Później uczyłem się tzw. anglezowania, czyli rytmicznego podnoszenia i siadania zgodnie z rytmem chodu konia. Jak się później okazało, było to bardzo przydatne podczas kłusowania konia - bez tego po paru sekundach niesamowitych turbulencji, wszystko z tyłu mnie bolało. Po paru kółeczkach w kłusie, przyszliśmy do jazdy na wodzach. Oczywiście cały czas pod okiem instruktora, uczyłem się podstawowych komend typu ruszanie, zatrzymanie, skręcanie. Mi osobiście kojarzyło mi się to z pierwszymi jazdami samochodem - identycznie. :D Szło mi całkiem nieźle, Ignac nawet mnie słuchał. Ale cóż, fajnie było, lecz godzina na grzbiecie konia mija bardzo szybko (szkoda, że tak nie mija podczas rozdawania ulotek goddamnit! -.- ) i trzeba było się pożegnać z Ignacem i odprowadzić go do boksu. Zapisawszy się na następny czwartek opuściłem "Pony" z przeświadczeniem, że to jest to czego szukałem - harmonii z koniem. Już się nie mogę doczekać kolejnego czwartku. Ciekawe czy Ignac też się mnie będzie tak słuchał, czy nastąpi pierwszy lot z konia na ziemię. Zobaczymy w swoim czasie. :)
Miy
3 komentarzy
Piękna historia, dobrze że wreszcie znalazłeś swoją pasję i że potwierdziło się, że będzie ona warta uwagi.
Dziękuję bardzo za ten interesujący wpis i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś zgodzisz się tu gościć.
:-D
Zawsze do usług. ;) Jak chcesz to mogę pisać notki z moich cotygodniowych postępów w jeździectwie.
Było by mi bardzo miło, hehe stała rubryka. Jeszcze pomyślę, ale dzięki za propozycję.