« Kiedy rzeczy zaczynają posiadać nas... | "Atramentowa Krew" Cornelia Funke » |
Olimpiady vs egzaminy i historia moich "sukcesów"
Wierzę, że większość z nas choć raz startowało w konkursie kuratoryjnym tudzież przedmiotowej olimpiadzie ogólnopolskiej. Czasem robimy to dla żartu, czasem wiążemy realne nadzieje zwolnienia z egzaminów, ale nie zmienia to trudności samego testu. Uważam jednak, że nie tylko trudność, ale i zawartość sensu zmienia się z każdym kolejnym poziomem szkoły. olimpiady
(Zaznaczam że poniższe opisy to moje subiektywne opinie wyciągnięte na podstawie doświadczeń.)
Konkursy i olimpiady wg poziomu edukacji:
Szkoła podstawowa
Obejmuje niezbyt trudne informacje z danego przedmiotu, ale za to to, co w programie trzeba opanować idealnie. Poziom konkursu jest przystępny i opanowanie wymaganego zakresu pomaga nie mieć braków w podstawach idąc do gimnazjum.
Konkursy mogą zwolnić nas odpowiednio z egzaminu matematyczno-przyrodniczego lub polonistyczno-historycznego.
Gimnazjum
Trochę lepiej pamiętam. Kolejne etapy mają określony zakres tematyczny podany do wiedzy ucznia i nauczyciela. Owszem, trzeba umieć sporo ponad program, jednak wiemy dość dokładnie CO mamy umieć. Jeśli uczeń naprawdę pasjonuje się przedmiotem, bądź opiekun umie go odpowiednio zainteresować nauką to poznawanie ponadprogramowych wiadomości może być przyjemnością.
Status laureata daje zwolnienie z egzaminu przedmiotów ścisłych lub humanistycznych. Sprawdzają one wiedzę podstawową, nie ma trudnych i podchwytliwych zadań i sądzę że grzecznie uważając na lekcjach można zdać je na 90+% co wystarczy w większości szkół (chyba że wybieramy się do renomowanej szkoły plasującej się na jednocyfrowych miejscach w rankingu liceów...).
Liceum
No i tutaj... poddam w wątpliwość przeznaczenie Ogólnopolskich Olimpiad Przedmiotowych. Mają zwalniać z matury z danego przedmiotu, ale chyba nie łączy ich nic prócz nazwy przedmiotu.
Wymagają wiedzy ostro ponadprogramowej, ale całkiem nieadekwatnej do szkolnej (w sensie mogę olać podstawy i uczyć się z podręczników akademickich XD), lub wziętej z ciekawostek, na które nie trafimy inaczej jak tylko przypadkiem. Mnie osobiście to bardzo irytuje, bo poza nagrodami chyba nie ma dla uczniów dobrej motywacji o wzięcia udziału.
Matura jest dwa razy prostsza i może nawet daje mniej stresu... W przypadku niektórych przedmiotów ma sprawdzić pomysłowość naszego myślenia, czytanie ze zrozumieniem i wyciąganie wniosków, a nie tylko suchą wiedzę. (Podczas gdy z poprzedniego akapitu wynika, że konkursy preferują kucie na pamięć.)
Moje doświadczenia:
Już od szóstej klasy szkoły podstawowej wzięłam się za olimpiady, moja nauczycielka przyrody była kiedyś geografką i dzięki temu trochę w jej stronę były ukierunkowane nasze lekcje. Ogólnie samą naukę wspominam bardzo miło, nie miałam wtedy żadnych problemów, zaległości, braków więc mogłam często nie chodzić na lekcje i zamiast tego spotykać się z nauczycielką. Ogólnie w tamtym roku z całej szkoły tylko 2 osoby ze WSZYSTKICH konkursów zdobyły tytuł laureata - ja i koleżanka od innej nauczycielki.
Nie wykorzystałam tej wygranej jakoś spektakularnie - wybrałam dobre gimnazjum na osiedlu, gdzie i tak dostałabym się normalnym trybem. Tam poznałam JĄ. Nauczycielka geografii niemal z powołania. Wiadomo, zawód jak każdy inny, ale od razu widać było zapał, entuzjazm i radość z tego, że może podzielić się swoją wiedzą. Ma wesołość i szczerość dziecka, ale nie przesadną, tylko po prostu przemiłą... ^_^ Podczas przygotowań do konkursu w drugiej i trzeciej klasie spotkania odbywały się zarówno w szkole jak i u niej w domu, kiedy to było możliwe. Z każdym kolejnym etapem zostawało coraz mniej ludzi, spotkania były coraz bardziej kameralne. Do trzeciego etapu w trzeciej klasie zostałam z nią już sam na sam... i to były najlepsze dni mojego życia! Tak ogólnie, szkolnego - brak problemów z innym przedmiotami, pozytywna opinia u wszystkich nauczycieli i do tego czysta przyjemność skupiania się na ulubionym przedmiocie. (Podczas przygotowań do konkursu poznałam swojego pierwszego chłopaka, nie udało mu się jednak przejść dalej.) Znów zostałam jedną z dwóch laureatek, choć tym razem w danym przedmiocie.
Uważam, że choć minęło już kilka dobrych lat do dziś jesteśmy dobrymi znajomymi. Odwiedzam ją wraz z chłopakiem przynajmniej raz na pół roku. Nie mieszka daleko. ;)
No i pod tym względem liceum to porażka. Poszłam do najlepszej szkoły w mieście, jako laureat dostałam się bez problemu. Szkoła jest naprawdę dobra jeśli chodzi o kluczowe przedmioty dla danej klasy, ale wiadomo, że zawsze trafi się coś kiepskiego. Pracują tam dwie nauczycielki, ale jedna uczy większość klas, a druga właściwie tylko anglojęzyczne klasy IB. Chyba nie muszę dodawać która jest lepsza?
Jak się klasowo dowiadywaliśmy na przestrzeni lat, pani K. jest niemal legendą, bo tylko legendy wyjaśnią jakim cudem utrzymała się w takiej dobrej szkole. Pominę kwestię charakteru czy prowadzenia lekcji, dość że nie było w niej oparcia przy nauce do konkursu. Ok - poproszę książkę to załatwi, chcę porysować mapy - da arkusze, ale wiedzy nie umie przekazać. I był to dla mnie taki... upadek po poprzedniej nauczycielce, że zbierałam się po nim przez cały rok.
Liceum pod kątem nauki geografii nie dało mi tak wiele jak gimnazjum. W gimnazjum pasjonowała mnie dodatkowo biologia i przez dwa lata też próbowałam swoich sił w konkursie, ale drugi etap to było zawsze za wiele. Ta wiedza pomogła mi jednak ogarniać przedmiot w liceum.
Geografia do dziś jest moją pasją, a atlas - ulubioną lekturą. Polecam, bo rzetelna wiedza o świecie jest dziś niezbędna. Sami pomyślcie jak śmiejemy się z przeciętnych Amerykanów, którzy żyjąc w najbogatszym i najbardziej rozwiniętym państwie świata, myślą że w Polsce mamy klimat Syberii.
Teraz myślę, że start w Olimpiadzie w liceum nie był takim dobrym posunięciem, ale zrobiłam to bo jestem dziwna, i po prostu nie mogę wytrzymać roku szkolnego bez konkursów. ^_^
Jakie macie doświadczenia z konkursami i olimpiadami? Czy sądzicie, że lepiej już napisać test na zakończenie szkoły normalnym trybem? Piszcie!
Pozdrawiam,
Perspektywa szkolna
1 komentarz

Zawsze warto brać udział w każdych możliwych konkursach i olimpiadach ponieważ nic nie tracisz, możesz tylko zyskać ;) Nawet jak nie zostanie się finalistą lub laureatem wiedza zdobyta podczas przygotowań do tych konkursów zostanie (pod warunkiem, że ktoś się przygotowywał :P ) a przecież dochodzą jeszcze plusy pozaszkolne np. wycieczki do innych miast na etapy ogólnopolskie (oczywiście na koszt szkoły w moim przypadku :D ) i czas spędzany w różny sposób na tych wyjazdach :P Sam brałem udział w wielu konkursach i olimpiadach, sukcesy osiągałem w olimpiadach ekonomicznych i to z nimi związane są wspaniałe wspomnienia z czasów licealnych :) Dużo czasu zajęłoby opisanie wszystkich plusów olimpiad ale jednym słowem - warto! ;)
P.S. Polemizowałbym z tym najlepszym liceum w mieście :P