« Film Kung Fury "Pięści czasu" | Infografika - kultura - informacje o planach » |
O Hiszpanii cz.4
Zapraszam dziś na ostatnią z notatek z Hiszpanii. Opuściłam ją 2 dni temu, ale nie szkoda mi wracać. Mam jeszcze, razem z Eltharisem, małe wakacyjne plany w Polsce i nie mogę się ich doczekać. ^_^
Ceny
Chyba to naturalne, że ceny w euro są wyższe niż w złotówkach, ale wg mnie Hiszpania wciąż pozostaje tanim krajem. Pomimo euro, tutejsze ceny to "tylko" 150-175% polskich (wiele innych krajów Eurolandu ma dużo wyższe kwoty). Przykładowe ceny zaobserwowane w miejskich sklepach, knajpkach, Carrefourach i Lidlach:
- 0.70-3€ ciastka,żelki i inne słodycze
- 1,20-2€ nektarynki/brzoskwinie/winogrona
- 1,50-1,90€ pomidory/świeże ogórki
- 3,50€ kanapka z cienkimi plastrami szynki
- 0,30-1€ bagietki/chleb
- 8-12€ ryba dorada
- 0,25-1€ woda
- 1,20-1,50€ Cola/Pepsi
W przypadku sklepów znajomość angielskich liczebników to jakieś 50% szans. W większych miastach zwykle powiedzą po angielsku, nawet jeśli o cenę pytałeś po hiszpańsku [Cuanto cuesta...?]. A konia z rzędem temu, kto mi powie jak jest po hiszpańsku siatka/reklamówka...
Większość miast ma specjalne budynki pod targowiska [mercadillos], ale są to wyłącznie (przynajmniej te, które widziałam) sklepy z żywnością.
Zwierzęta
Wyjeżdżając z Polski wyczytaliśmy w przewodniku, że Hiszpanie nie specjalnie lubią trzymać zwierzęta w domu, a przynajmniej nie psy i koty, oraz, że jest zakaz wprowadzania psów na plażę (głównie z tego powodu zostawiliśmy naszego psa). Tymczasem wcale nie mało jest Hiszpanów którzy odbywają wieczorne spacery z pupilami, a na jednym z większych kempingów widzieliśmy mnóstwo turystów odpoczywających z psami i chłodzących je w wodzie. Prawdopodobnie zależy to wyłącznie od dobrej woli tworzących regulaminy kempingów.
Koty to już swoją drogą - nie wiem ile jest ich w domach, ale na kempingach całkiem sporo. Radzę chować pozostałe jedzenie w samochodzie tak przed nimi jak i przed mrówkami.
Poza tym jest tu raczej sporo ptaków, nawet dziko żyjące papugi, za to nie ma zbyt wiele (popularnych we wschodnich rejonach Morza Śródziemnego) cykad, które np. w Chorwacji wypełniają swym "jazgotem" od świtu do nocy każde miejsce gdzie jest trochę drzew.
Choć zwiedzam Europę od 15 lat, ten wyjazd pozostanie jednym z moich najbardziej ulubionych - będąc tłumaczem czułam się naprawdę potrzebna grupie z którą jestem, a do tego oczywiście była to świetna lekcja praktyczna. Po powrocie od razu zapisuję się na kurs poziomu B1. :)
Uczycie się lub chcielibyście poznawać jakichś język? A czy znając go wolelibyście ćwiczyć go w domowym zaciszu, na lekcji czy może właśnie w praktyce - z naturalnymi jego użytkownikami? Podzielcie się tym w komentarzu. : D
Pozdrawiam, Perspektywa powrotna