« Wakacje i lato | Wszystko nie tak - przemyślenia o życiu » |
Na świeżo - spokój duszy
Piszę na świeżo po dłuższej przerwie. Przepraszam za to, ale chyba było mi to potrzebne. Oto co się działo w tym czasie.
Minęły matury, choć nie do końca, ale mniej lub bardziej udane - cieszę się, że są już za mną.
Piszę w tej chwili z potrzeby serca, przepełnia mnie sporo emocji, których nie da się dokładnie określić. Jestem spokojnie, radośnie poważnie szczęśliwa. Tak... chyba spokój to najlepsze określenie. Możliwe że kruchy, ale delektuję się tym uczuciem, czuję je w każdym wdechu, widzę w każdym spojrzeniu, odczuwam w każdym ruchu. Nie obchodzi mnie przyszłość, bo teraźniejszość jest... idealna.
Mam do przepisania poprawiony tekst prezentacji maturalnej. Jest lepszy, ale wciąż za długi. Muszę coś wykroić, choć wszystko jest dla mnie idealne. Właśnie siadam do poprawek po dłuższej przerwie jaką było kilkugodzinne spotkanie z dwoma bliskimi osobami. Odbyłam... faktycznie, właśnie doznałam katharsis i chyba dlatego tak się czuję. Był śmiech, strach, spokój i silna radość. W tej kolejności dało to mieszankę uspokajającą.
Próbuję i sama siebie przekonać, że z kolejnym wpisem czekałam do komentarza, który nie będzie na bieżąco, takiego jak dodał Cassius w poprzednim wpisie. Dziękuję. Na nowo planuję poświęcić się pisaniu dla siebie i dla was, ale jakoś nie przejmuję się w tej chwili czy ktoś to będzie czytał i chyba o to chodzi.
W pierwszej kolejności odświeżę sobie "Atramentową Śmierć" posiadającą najbardziej bajkową i wartką akcję ze wszystkich trzech części. Mam nadzieję, że uda mi się napisać recenzję porywającą do czytania.
Następnie, będzie co nieco o wyborze studiów. Więcej pytań niż odpowiedzi, bo taka w tej chwili jest moja sytuacja, ale chcę podzielić się swoimi rozważaniami.
Chcę też opowiedzieć wam o zamykaniu się w swoim świecie. Bywa to naturalna droga ucieczki od problemów, a ja rozwinęłam to niemal do alternatywnej wersji całego mojego życia. Czy być z tego dumną, czy się wstydzić nie wiem i pozostawię ocenę wam. Chciałabym tym tematem pobudzić czytelników do zastanowienia, nad swoim życiem wewnętrznym. Czasem bywa tak bogate, że wstydzimy się je ujawnić... na szczęście nie ma takiego obowiązku. Ja chcę się podzielić z wami swoim, bo chciałabym zobaczyć czy tamto życie stanie się przez to mniej czy bardziej realne... Może uda mi się je porzucić? A może zostanę w nim na dobre? Poczekajcie, wkrótce postaram się wszystko wam opowiedzieć. Haters gonna hate, nie przejmuję się.
Życzę każdemu, takiego spokoju jaki teraz mam. Nie, to nie to samo co "mieć wyjebane na wszystko". To spokój z akceptacją wszystkiego. Ciekawe, mogę w dowolny sposób ukształtować swój nastrój na resztę wieczoru. Coś czuję, że zrobi to partyjka LoLa. Znajomi już na mnie czekają więc kończę, pa!
Perspektywa spokoju
5 komentarzy

Ha, spokój, cudna rzecz, naprawdę. Rozumiem dokładnie o jakim uczuciu piszesz i cieszę. Szczerze cieszę się, że jesteś w takim nastroju, bo jest on człowiekowi często potrzebny, a jakoś… rzadko można się w niego wprowadzić. O ile mogę tak powiedzieć, bo brzmi to chyba nieco dziwnie~. Ach, whatever. Życzę Ci, dziewczę drogie, byś pozostała w takim stanie spokoju jak najdłużej~.

Dzięki za piękne słowa. Tak, to fajne uczucie. I chyba zostało wywołane bardzo ładnym odcinkiem anime… mam zamiar podtrzymać je oglądając ten ostatni odcinek… :]

Ach, ach~. Anime, bishouneni~. ♥ To potrafi świetnie poprawić człowiekowi humor. Idź, odprężaj się przy nich. >D

Obejrzałam, tak, to przedłuża ten świetny nastrój.
Wybacz, dla mnie oni nie są jakoś idealni. Kreska animacji przyjmie wszelkie piękno, więc fajniej ogląda się prawdziwie ładnych ludzi w filmach fabularnych.

To się cieszę~.
Aww, ależ kocha się ich nie tylko za śliczne mordunie, ale głównie ich charaktery, no.