« "Atramentowa Krew" Cornelia Funke | Świat - wprowadzenie do tematu geografii » |
Globalne ocieplenie czy ochłodzenie?
Siedzę sobie w domu, patrzę przez okno i zastanawiam się czy to na pewno kwiecień. Ale zaraz, zaraz... To przecież oznacza, że pokonaliśmy globalne ocieplenie. To oznacza, że te 900 miliardów nie zostało roztrwonionych.
Szybko łapię za pilota i włączam telewizor. Na ten temat cisza. Wertuję internet. Niestety. Tylko matka Madzi i wojna w Korei. Usiadłem i się zdziwiłem, że nikt nie obwieszcza tej wspaniałej informacji. Przecież już się nie ugotujemy. Nie będziemy mieć temperatury jak w Wiedniu. Nie zaleją nas straszne wody z lądolodów. Toż to cud na miarę naszej zielonej wyspy. A co jeśli przesadziliśmy? Może teraz nadejdzie globalne ochłodzenie i trzeba będzie wydać kolejne 900 miliardów?Globalne ocieplenie
A teraz na poważnie. Globalne ocieplenie owszem jest, ale wina człowieka w tym żadna. Grenlandia ma taką nazwę jaką ma, bo 1000 lat temu było tam zielono. I to nie dlatego, że Wikingowie palili tam ogniska. Ziemia ma swoje cykle i jest to całkiem normalne. Gdyby, to co gadają ekolodzy okazało się prawdą, to Ziemia usmażyłaby się w roku 1883 po erupcji wulkanu Krakatau. Skutki wybuchu były odczuwalne na całym globie przez ponad dwa lata. Nie było pór roku, Słońce świeciło na zielono, a Księżyc na czerwono. W tej jednej erupcji do atmosfery trafiło więcej dwutlenku węgla niż wydzieliły wszystkie samochody od pierwszego automobilu Karla Benza do chwili obecnej.
I co teraz będzie z tym globalnym ociepleniem? Trzeba będzie wymyślić jakąś nową katastrofę, żeby ściągnąć jeszcze troszkę pieniążków. Co by to nie było proponuję nazwać to "Globalnym ogłupieniem", a państwo ekolodzy krzyczący: "Zabij bobra, uratuj drzewo!" niech się przywiążą do drzew, najlepiej na bezludnej wyspie.
Maru
7 komentarzy
Już jakiś czas temu naukowcy wysnuli teorię, że “globalne ocieplenie” poprzez topnienie lodowców itd. może szybko przeistoczyć się w ochłodzenie się reszty świata. ;)
Zaczynając od końca, żaden ekolog nie krzyknie “Zabić bobra, uratować drzewo", bo zaburzyłoby to równowagę ekosystemów, a przeciwko temu walczą wszyscy Zieloni. Ale do sedna, oczywiście Ziemia miała swoje “cykle” ciepła i zimna. Słynne zima z intensywnymi opadami śniegu i gorące lata od V-XV w. to właśnie efekt średniowiecznego ocieplenia. Jednak obecnie globalna zintensyfikowana produkcja szkodliwych substancji jeszcze wzmacnia naturalnie występująca “erę” ciepła. Stąd też takie zimy. Ponieważ globalne ocieplenie to nie 365 dni w roku żarzącego słońca, to zaburzenie klimatu - czyli ogółu zjawisk pogodowych w dłuższym okresie, któe moze sie objawić zaniknięciem wiosny (albo raczej przedwiośnia, bo to ta pora roku w tej chwili jest). I o ile Ziemia z jakiegoś powodu wchodzi w fazy epok ciepła i epok lodowcowych o tyle w tym momencie wpływ człowieka nie może być umniejszony.
Ludzie mają tendencje do wyolbrzymiania wszystkiego więc nadal będą to robić… Nie zostaje nam nic innego jak po prostu się z tym pogodzić.
Zgadzam się z przytoczonym przykładem, że średni wybuch wulkanu wydala więcej CO2 do atmosfery niż roczna eksploatacja samochodów na świecie.
Człowiek lubi myśleć że jest ważny i że tak wiele od niego zależy, a tymczasem pierwsze lepsze tsunami może zmieść z powierzchni ziemi miliony ludzi. Oczywiście - to przykre, ale chyba nikt nie wyciąga z tego wniosków.
Ale przecież w nazwie “globalne ocieplenie” nie ma nic wskazującego na to, że pochodzi to od człowieka. To nie ma znaczenia, czy jest to efekt naturalny, czy antropogeniczny - chodzi o to, żeby nie zalało lądów i z tym walczymy.
Właściwie to jest to jakoś tak, że na biegunie jest ocieplenie, lody topnieją, słodka woda zaburza Golfsztrom, bo ma inną gęstość i ochłodzenie. Na tej samej szerokości co Wlk. Brytania w Kanadzie jest przecież prawie tundra.
Z kwestią nazewnictwa masz rację, problemem jest jednak podejście ludzi do tej kwestii - mimo, że zmiany nie zależą od nas, to jednak myślimy że zależą. XD