« Handelek - szkolny kiermasz | Marzenia » |
Ciekawe przedmioty cz.1
Pomyślałam, że poszukam natchnienia we wszystkim co mnie otacza i chcę pokazać Wam 3 rzeczy, które jak sądzę sprowokują też opisanie czegoś ciekawego. Zobaczmy...
Mama zaciągnęła mnie dziś do OBI, a ja zaciągnęłam ją na dział ogrodniczy i dzięki temu cieszę się teraz śliczną echeveria miranda, zwaną dalej eszewercią. ^_^
To niestety już trzecia w moim życiu, poprzednie ginęły po kilku miesiącach, więc tym razem od razu po powrocie siadłam do studiowania optymalnych warunków jej życia, no bo sukulenty to w końcu rośliny wieloletnie, więc niech mi trochę posłuży!
Lubię sukulenty (choć raczej konkretnie echeverie, bo kaktusy mnie nie ciekawią) bo wymagają mało pielęgnacji, a ich lśniące grube liście i łodygi cieszą oczy, choć to oczywiście kwestia gustu.
Eszewercia w lecie wymaga podlewania raz na tydzień/dwa, a w zimie raz na miesiąc bądź wcale (dobra roślina gdy się często wyjeżdża ^w^), przesadzania raz w roku na wiosnę i lekkiego nawożenia od marca do lipca. Umieścić można ją w specjalnej ziemi dla sukulentów bądź w zwykłej przemieszanej z piaskiem. Lubi miejsca nasłonecznione, choć nie koniecznie parapet na którym słońce pali bezpośrednio przez szybę, w zimie należy przenieść ją głębiej do mieszkania, chłód bywa zabójczy.
Poprzednie egzemplarze ginęły chyba z przelania, bo podlewałam je regularnie co tydzień, a liście pewnie były już pełne, bo to one zaczęły gnić. Nie jest to przyjemne, dolne liście zamieniają się wtedy w taką... pożółkłą galaretkę.
Są różne odmiany tego gatunku różniące się wyglądem. Moja jest cała soczyście zielona z liśćmi ostro zakończonymi kolcami, ale inne mogą mieć kolce i brzegi liścia czerwone a nie zielone, mogą mieć liście bez kolców rozszerzające się na końcach. Niektóre wyglądają jak wiecznie zakurzone, a to tylko warstwą ochronna. Nie lubię tych ostatnich bo matową warstwa ukrywa żywą zieleń liści. Inne jeszcze całkiem różnią się kolorem i potrafią być bordowe lub ciemno zielone w kropki. Można czasem spotkać czerwone, niebieskie, różowe ale to po prostu sklepy lubią w ten sposób przyciągać klientów spray'ując je. Nie stwierdziłam jeszcze czy jest to szkodliwe dla samej rośliny. Może ktoś wie?
Oto breloczek. Zobaczyłam kiedyś taki u koleżanki i mi się spodobał toteż obiecała mi taki sam załatwić i mam. Na odwrocie jest jeszcze werset z Ewangelii Mateusza, rozdział 10, wers 33: "Kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem" oraz link - www.mt1033.pl. Breloczek fajny to go trzymam, ale dopiero nieco później zaczęłam się zastanawiać że słowa na nim mają coś dla mnie znaczyć.
Kiedyś pewnie pomyślałabym, że "nie wstydzić się" oznacza rozpowiadać wszystkim dookoła jakiej jestem wiary. Na szczęście nie, ale wbrew pozorom w życiu nie ma chyba tak wiele okazji do okazywania swoich przekonań religijnych. No właśnie, nie ma, a ja i tak się boję czy, kiedy już padnie jakieś pytanie, przyznam się do swojej wiary. Pół biedy, że czasem "wierzę w Boga" nawet w katolickiej Polsce nie łatwo przechodzi przez gardło, ale ja od jakiegoś czasu nie uznaję się za tradycyjną katoliczkę, toteż wyjaśnianie moich przekonań było by dla mnie stresujące z powodu grożącej nie akceptacji rozmówcy. No muszę się tego pozbyć...
Ta drewniana figurka robi za pamiątkę z Egiptu, choć nie wygląda żeby miała z nim coś wspólnego. Kupiłam ją w Sharm-el-Sheikh w markecie z pamiątkami, przeważnie chińskimi. Tam na prawdę można było kupić wszystko.
Mężczyzna i kobieta spleceni w uścisku tworzą jakby stojącą ósemkę nieskończoności. Nie można powiedzieć kto kogo tu trzyma, kto kogo podpiera. Podoba mi się to bo nie wyróżnia żadnej z płci, a pokazuje jak idealne się uzupełniają i wzajemnie wspierają.
Egzemplarz posiada pęknięcie. Nieszczęśliwie spotkał się z podłogą i dziewczyna pękła w talii. Na szczęście nie widać zbytnio. Lubię tego typu rzeźby, pokazujące coś między miłością a pożądaniem i jeszcze tak estetycznie wykonane. Niby figurka ma być uniwersalna, ale i tak ta chuda, wysoka postać będzie mi się zawsze kojarzyć z moim obecnym ukochanym.
A tutaj testowałam opcje aparatu nowego telefonu. I oto wynik jak funkcja zamieniania zdjęcia w obrazek ukazuje moje biurko. *w*
Zobaczę jak takie zdjęcie będzie wyglądać w dzień
Mam nadzieję, że nie zanudziłam. Pozdrawiam,
Perspektywa szukająca
3 komentarzy
Jak dobrze wiesz, bo widzę że słuchasz odwyku, ambasadorzy akcji “nie wstydzę się Jezusa” wyrzucili Agnieszkę Radwańską z patronatu za pewną sesję zdjęciową… Toteż brak jakiejkolwiek normalności u nich sprawia, że jak słyszę o “nie wstydzę się Jezusa” mam ochotę się pociąć suchą bułką. Bo to jest marka niczym nie związana z Bogiem, jak Tyskie czy Peugeot, a nie tylko stwierdzenie.
Fakt, zgodzę się z tobą że to był krok bez sensu u nich, i owszem - słuchałam odcinka “Episkopat stanowczo zaprzecza jakoby Jezus miał penisa” XD ale jakoś nie powiązałam organizacji która ją wyrzuciła z tym breloczkiem.
I bardzo mi miło spotkać tu słuchacza Odwyku. C:
Ale czemu suchą bułką?
Widzisz ja z tą akcją “nie wstydzę się Jezusa” mam podobnie jak teraz z produktami sokołowa - nie ważne dlaczego, po prostu źle mi się kojarzą. Ale nie kojarzy mi się źle Jezusa, tylko jego fanklub z krucjaty młodych.
Jako że jestem człowiekiem błądzącym szukam natchnienia i powoli znajduje w Odwyku:)