Wspinaczka - sport i pasja dla wytrwałych

Kwiecień 23rd, 2013

Dzisiaj opowiem wam o pięknym sporcie jakim jest wspinaczka, lecz nie wysokogórska z mnóstwem niezbędnego sprzętu, a taka w skałach, gdzie polegasz przede wszystkim na własnych rękach i nogach. Jest to pasja na równi u mnie ważna z Nartami.

Na ścianie

Początkującym, którzy chcieliby zainteresować się tym sportem na serio polecam zacząć od ćwiczenia na sztucznych ścianach. Trzeba rozpocząć od wzmocnienia rąk i mięśni brzucha. Nogi i tak zawsze będą najmocniejsze - codziennie je przecież ćwiczymy biegając czy wchodząc po schodach.

Wspinaczka na ścianie pozwala poznać chwyty, techniki wspinania no i swoje możliwości. Wzrost nie jest kluczowy. Widziałam małe dzieci, które ruszały się lepiej i szybciej niż długie, wysokie osoby, które nieprzystosowane jeszcze do swoich wymiarów nie umiały ich wykorzystać.

Bezpieczeństwo wspinaczka

Na początku wchodzi się tylko na wędkę czyli przy przygotowanej już asekuracji. Dopiero po zdobyciu doświadczenia można wchodzić z dołem. Pod ścianą muszą leżeć materace, do tego droga pokonywana dziesiątki razy nawet po zmianie chwytów da nam większą pewność, że nic nas nie zaskoczy niż niezmienne naturalne skały.

Nawet zawody wspinaczkowe odbywają się przeważnie na sztucznej ścianie, bo wspinanie w terenie wymaga większej uwagi i zastanowienia, warto więc mieć dużo doświadczenia i poznać wszystkie typy chwytów, jeśli ma się ochotę kiedyś wystartować.

W terenie

Wiele kolonii i obozów odbywających się w południowej Polsce ma w ofercie, w planie zajęć wspinaczkę skałkową. Najchętniej wybieranym obszarem jest oczywiście Jura Krakowsko-Częstochowska, następnie Sudety, Pieniny lub inne Beskidy z wyjątkiem Bieszczad.

Wspinaczka w skałach jest trudniejsza, ponieważ natura oferuje nieskończoną mnogość chwytów  i przy każdej nowej drodze trzeba się na nowo dostosowywać do panujących warunków. Pokonywanie naturalnych dróg daje jednak więcej satysfakcji niż wspinaczka na sztucznej ścianie.

Dodatkową zaletą tego sportu są... widoki! Bywa różnie, czasem skały są w lesie, lecz jeśli mamy do czynienia z ostańcami położonymi na środku równiny/wzgórza/etc. to naprawdę warto zatrzymać się na chwilę na szczycie, aby podziwiać widok jaki daje nam pobyt 15-20 metrów nad ziemią.

Zapraszam do obejrzenia jak wygląda przewodnik turystyczny dla wspinaczy: http://pza.org.pl/topo/przewodnik.acs .

Zawody

Wśród zawodników podziały są wg płci, bądź wg wieku. W drugim wypadku wyróżniamy zwody juniorów młodszych, juniorów i seniorów. Wyróżniamy rodzaje:

  • na trudność,
  • na czas,
  • zawody w prowadzeniu (o tym za chwilę)
  • bouldering (o tym za chwilę)

Najbardziej znane - Polska:
Puchar Polski we wspinaczce sportowej
Mistrzostwa Polski we wspinaczce sportowej
Akademickie Mistrzostwa Polski we wspinaczce sportowej
Aktualny kalendarz zawodów.

Najbardziej znane -świat:
International Federation of Sport Climbing Worldcup (co roku w innym mieście)
Rockmaster (co roku w Arco - północne Włochy)
Paklenica Big Wall Speed Climbing (co roku na początku maja w kanionie Paklenica)


Trudność dróg

Ocenie trudności podlegają zarówno drogi sztuczne jak i wytyczane w skałach. Polska skala jest sześciostopniowa, przy czym każdy stopień ma swoje podklasy. Do poczytania na Wikipedii


SŁOWNICZEK

Każda sztuczna ściana podzielona jest na wyciągi, czyli drogi (na każdej może przebywać tylko jedna osoba), a na drogach osadzane są chwyty. 

 Chwyty

Istnieją 3 zasadnicze rodzaje chwytów: po pierwsze nachwyt – czyli chwyt który łapiemy od góry; po drugie podchwyt – czyli chwyt który łapiemy od dołu; oraz tak zwany chwyt boczny czyli inaczej odciąg – chwyt który łapiemy z boku.

Bardziej szczegółowy podział możemy uczynić na: krawądki – o ostrych krawędziach, oblaki – tak łagodne, że prawie nie do złapania, klamy – jakbyś łapał miskę, bardzo wygodne do chwytu i różnokształtne (zależy od pomysłowości twórcy – widziałam kształty od samochodziku i kaczuszki po cycka i ptaszka xD )

Teren

Na rysunku widzimy najczęściej występujące rodzaje i elementy dróg.

[caption id="" align="alignleft" width="300"] 1 – zacięcie, 2 – teren połogi, 3 – pion, 4 – przewieszenie, 5 – kant, 6 – okap, 7 – trawers  [Wiki][/caption] 

 

 

 

 

 

 

  Szpej czyli sprzęt

Crashpad - materac używany przy boulderowaniu.

 

 


Lina
-
zależnie od potrzeb ma od kilkunastu do kilkudziesięciu metrów. Są liny statyczne i dynamiczne. Ich różnica polega na rozciągliwości i sile szarpnięcia jakie są w stanie wytrzymać. Po każdym użyciu należy linę... zklarować... jak to się nazywa po ludzku... rozplątać! I związać tak jak widzimy na zdjęciu. 

Szpejarka - uprząż na górną część ciała umożliwiająca wzięcie ze sobą zapasowego sprzętu. Może być to nawet uprząż z małym plecakiem.

Węzły - jest ich taka mnogość, a gdybym chciała je tu zamieścić artykuł musiałby podwoić długość. Zapraszam więc tutaj.

 Uprząż - pętle na pas i nogi, miejsce na połączenie uprzęży z liną i pętle na nieco sprzętu oto cały opis.

 

Buty - muszą być bardzo dopasowane, z wyraźnym czubem, podeszwa całkowicie pokryta gumą. Oczywiście na początek wystarczą też dobre trampki. 

 

 

 

 Karabinek - jest cała masa rodzajów. Zakręcany taki jak na pierwszym zdjęciu służy do przypinania przyrządu asekuracyjnego do uprzęży.

Ekspres - na drugim zdjęciu, karabinki nieodkręcane połączone taśmą. Służy do wpinania w istniejące na skale punkty przelotowe, by stworzyć własny punkt asekuracyjny.

Kości - różnej wielkości i kształtu metalowe... wielokąty? Wciskamy je w szczeliny ściany skalnej aby stworzyć pętlę dla punktu asekuracyjnego.

Friendy - inaczej kości mechaniczne. można wkładać je do niemal wszystkich szczelin gdyż są ruchome i mogą wygiąć się w prawie dowolny sposób by znaleźć zaczepienie.

Jebadełko - po prostu przyrząd do wyjmowania kości ze szczelin. ^_^ Pamiętajcie xD


 Techniki

Biorąc pod uwagę asekurację, wspinanie dzielimy na:

  • bez asekuracji (zwane potocznie żywcowaniem),
  • z dolną asekuracją,

    • z własną asekuracją – wspinanie tradycyjne,
    • z wykorzystaniem stałych punktów przelotowych – wspinanie sportowe,
  • z górną asekuracją,

[Wikipedia]

Trawers - droga wspinaczkowa którą pokonujemy w poziomie, najczęściej bez asekuracji. Na sztucznych ścianach często stosowana technika rozgrzewki.

Bouldering – wspinaczka po wolnostojących, kilkumetrowych blokach skalnych bez asekuracji liną. Bouldering wiąże się z częstymi niekontrolowanymi odpadnięciami od skały, stąd też podstawową metodą asekuracji jest stosowanie crashpadów, czyli przenośnych materaców oraz pomoc tzw. spottera, czyli partnera, który pomaga w kontrolowaniu lotu, zabezpieczając górną część ciała przed bezpośrednim uderzeniem o ziemię. Bouldering to forma wspinaczki składającej się z niewielkiej ilości trudnych ruchów (tzw. przechwytów).[Wikipedia]Niektóre z dzisiejszych „problemów bulderowych” wymagają wielkiej siły i determinacji, choć mogą mieć nie więcej niż 3 metry długości i znajdować się pół metra nad ziemią!

Prowadzenie - wspinaczka z asekuracją z dołem - partner asekuruje wspinacza na linie dopiero od momentu osiągnięcia przez niego pierwszego punktu przelotowego, do którego wpina ekspres ze swoją liną. Dalsze punkty przelotowe wspinający również zakłada sam.

Wspinanie z asekuracją własną - prowadzący osadza punkty przelotowe i wpina do nich linę za pośrednictwem ekspresów lub karabinków. Po zakończeniu są demontowane – bądź przez drugą osobę, bądź podczas zjazdu.W tym wypadku wymagana jest wiedza z zakresu zakładania punktów asekuracyjnych.
Do budowy przelotów podczas wspinaczki z własną asekuracją używa się kości biernych oraz mechanicznych (friendów), osadzanych w szczelinach i otworach skalnych, a także pętli zakładanych na  bloki skalne lub przeciąganych przez skalne ucha. [Osadzanie kości w szczelinie skalnej w taki sposób, by ograniczyć ryzyko przypadkowego wypadnięcia, nazywane jest zacieraniem. Do wyjmowania zatartych kości (a także głęboko wsuniętych friendów) używa się jebadełka.] Do przenoszenia dużej ilości szpeju, nieodłącznie towarzyszącemu wspinaczce z własną asekuracją, używa się szpejarek.


Niektórzy wspinacze uprawiają buildering ryzykując konflikt z prawem. Zdobyto już wszystko – od Kolumny Nelsona po Empire State Building.

[caption id="" align="aligncenter" width="300"] W świetle prawa - wandale.[/caption]

Żeby nie przedłużać - zupełnie osobny artykuł napiszę kiedyś o mojej osobistej przygodzie ze wspinaczką.

I jak, podobało się? ^_^

Perspektywa (w)spinająca

P.S. Jest tyle innych fajnych słów którymi chciałabym się podzielić, ale nie ma na nie miejsca, więc zajrzyjcie do słownika!

Opowiadanie

Kwiecień 17th, 2013

Nie bardzo miałem pomysł, co by napisać o tej porze, czyli w nocy... Przed egzaminami i jeszcze jutrzejszą pobudką na ósmą. No więc zamiast jakiegoś porywającego felietonu wstawię wstęp mojego opowiadania. Niepublikowanego*... Najnowszego... Kryminału... to wszystko jest takie mroczne. opowiadanie

   Zmierzch zapadał powoli nad posiadłością położoną na wyłaniającym się z okolicznych lasów wzgórzu. Niebo przybierało już charakterystyczny kolor dobrze utlenionej krwi. Ostatnie promienie zachodzącego słońca zaglądały w okna Sali balowej neogotyckiego zamczyska. Rozległe i eleganckie pomieszczenie wypełniał gwar rozmów, wybuchy sztucznego, wymuszonego śmiechu i cicha gra kwartetu smyczkowego. Las, wzgórze i zamek były położone na skraju małego księstwa Cardavii. Dzięki protektoratowi Cesarstwa to małe państwo mogło się cię cieszyć stronieniem od konfliktów, aczkolwiek jednocześnie stało się miejscem większości kongresów i konferencji dyplomatycznych. Tego typu spotkanie odbywało się właśnie w pokrywającym się mrokiem majątku. Znudzona Alice siedziała samotnie przy jednym ze stolików. Znudzona, powoli sączyła szampana z kieliszka. Gdy się jest zastępcą szefa wywiadu prawdopodobnie jest się zmuszonym od czasu do czasu chodzić na takie uroczystości. W tym przypadku „takie” znaczy: nudne, patetyczne i z multum upadlających życie konwenansów.

-Znając tych dyplomatów to wszystko potrwa najpewniej do północy… –Mruknęła do kieliszka. –I oczywiście trzeba się będzie do końca uśmiechać jak po wypaleniu paru uncji haszyszu za dużo, oraz wznosić te wszystkie idiotyczne toasty.

„A w takim tempie ich wznoszenia połowa osób tutaj będzie pijana jeszcze przed dziesiątą.”

Dodała już w myślach, gdyż w szybkim tempie zbliżał się do niej wyraźnie podenerwowany ambasador cesarski. Podniósł ją bez wyjaśnień za ramię i pociągnął za sobą, wyprowadzając z sali.

-Emm… Nie żebym miała za złe wyciągnięcie mniej z tej piekielnej Sali, ale gdzie właściwie… -zaczęła, jednak w tym momencie skręcili w boczny korytarz, po czym  weszli do niedużego pokoju.

Alicja rozejrzał się dookoła.

Otaczali ją pozostali przedstawiciele cesarstwa na delegacji. Na długim stole po środku leżały ciała pokojówki i jakiegoś obcokrajowego dżentelmena.

Młoda zastępczyni szefa wywiadu wiedziała co robić w takich sytuacjach!

-To nie problem, należy tylko zachować spokój i trzeźwy umysł. Potrzebujemy sznura i czegoś ciężkiego. Korytarz kończy się oknem wychodzącym na fosę, łatwo się będzie tam pozbyć ciał.

Ktoś odchrząknął. Do dziewczyny podszedł chyba jeszcze bardziej zdenerwowany niż przed chwilą minister spraw zagranicznych.

-Mamy tu zabitego przedstawiciela innego państwa. A to jest zjazd pokojowy, na nich wywiad i siły specjalne Jej Cesarskiej Mości nie przeprowadzają skrytobójstw!

-Ależ przeprowadzają. –Wzruszyła ramionami. –Po prostu robimy to na tyle profesjonalnie, że jeszcze nikt się nie zorientował.

-To nie ma znaczenia. –Odezwał się ambasador. –Lekarz nie znalazł żadnych śladów przemocy czy trucizny. My zorganizowaliśmy spotkanie i bal, więc to na nas spadnie cała krytyka i odpowiedzialność.


* Publikowane. Ale moich opowiadań nikt nie czyta, więc szansa, że znasz zakończenie jest jedna na milion.

No. Na pewno ci się podobało. Jakim sposobem by nie mogło. Więc śmiało, subskrubuj, łapkuj i do zo... Oh wait. To nie youtube. D:

Sosik

Cytaty

Kwiecień 16th, 2013

[caption id="" align="aligncenter" width="439"]lincoln Tak to właśnie działa..[/caption]

Cytaty to bardzo interesujący element naszych wypowiedz czy pism. Czasem pomagają lepiej wyrazić to, czego sami nie umiemy, mogą być też myślą przewodnią z której wychodzimy do własnych rozważań.

[caption id="" align="aligncenter" width="309"]coelho Przykład z Kwejk.pl[/caption]

Smuci mnie, że ostatnio młodzi podważają autorytety i kpią z wartościowych wypowiedzi, choć pewnie jest to spowodowane treścią gazet i portali WWW, które eksponują niezbyt inteligentne wypowiedzi celebrytów jako coś ważnego. 
Pewnie kojarzycie kwejkowe memy, gdzie byle co podpisują ~Paulo Coelho i myślą że są fajni. Wiem, że to żarty, ale za 73 razem to przestaje śmieszyć.

***

Cytaty mogą być użyteczne - jeśli nie masz co powiedzieć, to można zapełnić nimi np. "czas antenowy" wypowiedzi na ustnej maturze z polskiego. Wtedy jednak muszą być oczywiście odpowiednio dobrane do tematu.

Uważam, że można je traktować mniej więcej jak przysłowia, przy czym jeśli niosą mądrość, to w postaci konkretnego nadawcy, a nie bezosobową.

Cytaty być swoistym łącznikiem na przestrzeni wieków - poznając najważniejsze wypowiedzi najważniejszych ludzi danej epoki, możemy poznać ich sposób myślenia czy postrzegania świata. W wymiarze osobistym mogą być też nośnikiem wspomnień, skojarzeń, szczególnie jeśli często przejawiają się w kulturze masowej.

Oto najbardziej znane cytaty z Polski i świata:

" Podoba mi się ten głaz! To naprawdę ładny głaz... " - Shrek
"Mężczyzna, który nie spędza czasu z rodziną, nigdy nie będzie prawdziwym mężczyzną." - Ojciec Chrzestny
"Biegnij Forrest, biegnij!" - Forrest Gump
"Kobieta mnie bije..." - Seksmisja
"Niech moc będzie z tobą" - cykl Gwiezdne Wojny
"No, Luke. I am your father." - Imperium Kontratakuje
"Why so serious?" - Mroczny Rycerz
"You shall not pass!" - Drużyna Pierścienia
„Tu jest Polska i tu się pije”
„Long lives the king”

"Nie mów nic. Kocha się za nic. Nie istnieje żaden powód do miłości. "
~ Paulo Coelho

Niektóre słowa, choć były pisane z pełną powagą i wiarą w ich słuszność, dziś mogą dostarczyć sporo śmiechu, np:

"Kobieto, jesteś bramą piekieł. Nakłoniłaś do grzechu mężczyznę, którego diabeł nie śmiał jawnie napastować" - Tertulian
"Pośród wszystkich dzikich bestii nie masz szkodliwszej nad kobietę" - św. Jan Chryzostom
"Niewiasta jest bestią ani trwałą, ani stałą i zawiścią swoją wstyd przynosi mężowi, podsyca zło jest początkiem wszelkich sporów i waśni, w niej żródło i droga wszelkiego niepokoju" - św. Augustyn
"Prędzej nam zginie rozum i ustaną słowa, niżli będzie stateczna która białogłowa" - J.A.Morsztyn

Trzeba przyznać, że leży w nich więcej niż ziarno prawdy.

Które cytaty spodobały Wam się najbardziej? Może kojarzycie jeszcze fajniejsze i bardziej znane? Czekam na nie w komentarzach!

Perspektywa,
Perspektywa przytaczająca

Oczekiwanie i dar cierpliwości

Kwiecień 15th, 2013

13.04.13 r.  -  9:02

Jestem w podróży. W chwili kiedy to piszę jestem poddawana torturom oczekiwania. Za kilka godzin ma zostać ogłoszona decyzja, która oznacza dla mnie być albo nie być. Nijak nie mam możliwości przyspieszenia decyzji.

 

To jedno z wielu częstych zdarzeń, kiedy jesteśmy zmuszeni do czekania na coś, jednak nie zawsze oczekiwanie idzie w parze z cierpliwością. Owszem, może ona pomagać, np. złagodzić "tortury" czekania.

Uważam, że o byciu cierpliwym możemy mówić tylko wtedy, gdy mamy na coś wpływ lecz dobrowolni rezygnujemy z działania wiedząc, że później zyskamy większe korzyści. Ja chyba daru cierpliwości nie posiadam.

Życie to jedno wielkie oczekiwanie. Czy naprawdę macie w życiu chwile, gdy możesz siąść w spokoju i powiedzieć, że na nic w tej chwili nie czekasz?

Mimo trudności oczekiwanie jest elementem potrzebnym w życiu, pozwala docenić to co ma nadejść i zastanowić się czy będzie to warte poświęconego czasu.

W zimie czekamy na lato bo za zimno, w lecie na zimę bo za gorąco ale to też chyba taka nasza polska cecha, że trzeba na wszystko narzekać.

13.04.13 r.  -  10:00

Już jestem na miejscu, a nie zauważyłam nawet, że minęła cała godzina. Dlaczego? bo czas minął przyjemnie na słuchaniu muzyki i pisaniu ten notatki. Gdybym tylko siedziała i bezproduktywnie patrzyła się w podłogę z pewnością dłużyło by mi się niemiłosiernie.

 

Wyróżniłabym 2 rodzaje oczekiwania - albo poświęcamy się samemu upływowi czasu, albo staramy się go jak najbardziej odsunąć od naszej uwagi zajmując się innymi sprawami. Generuje to dwie różne, względne prędkości czasu. Mam na myśli taką sytuację jak przy śmiesznej uwadze: "czas płynie różnie, w zależności od tego, po której stronie drzwi do toalety jesteś".

 *** 

Cierpliwość jest wymieniana jako szósta Cnota Główna w naukach kościoła katolickiego. Nie trzeba jednak być wierzącym, żeby zauważyć,  że jest bardzo ważna, pragnę nawet stwierdzić, że jest jedną z cech jakie ludzkość musi kultywować aby przetrwać i rozwijać się. Nie wiem czy napisałam dokładnie to o co mi chodziło, ale może lepiej zilustruje przykład, że cecha ta była niezbędna dawnym łowcom. Ci, którzy nie mogli usiedzieć w kryjówce na polowaniu ginęli z głodu.

Dobór naturalny może dziś nikogo z braku cierpliwości nie zabija, ale wywyższa tych, którzy ją posiadają, np. producentów i przedsiębiorców, którzy wiedzą, że lepiej jest poczekać na moment rosnącego popytu, niż wprowadzać produkt na rynek od razu po jego opracowaniu.

14.04.13 r. 15:30

Teraz z kolei jestem w samym środku czekania na koniec podróży pociągiem. Muszę się czymś zająć, bo to nic miłego skupiać się tylko na migającym krajobrazie przez najbliższe pięć godzin...

 

 Czy jest jakakolwiek sytuacja w której cierpliwość może być wadą? Czy w jakimś przypadku skupianie się na oczekiwaniu może być przyjemne? Piszcie!

Pozdrawiam,
Perspektywa czekająca

Świat z perspektywy jeźdźca wygląda piękniej

Kwiecień 13th, 2013

Cóż, pod nieobecność głównej redaktorki blogu, pisanie artykułów w ten weekend przypadło mi. ;)

Chciałbym napisać o mojej pasji, którą w tym tygodniu w końcu udało mi się zrealizować w praktyce - o jeździe na koniu.

Zacznę może od tego, że zapisać się na jazdy konne planowałem już od gimnazjum. Za każdym razem przy początku roku szkolnego mówiłem sobie "No, to teraz pójdę i się zapiszę na jazdy. Przecież niedaleko mnie mam dwie stadniny.". Niestety, im bardziej wgłąb roku szkolnego, tym chętniej odkładałem te plany na później. Usprawiedliwiałem się głównie brakiem czasu, ale prawdę mówiąc to mi się po prostu nie chciało podejść te piętnaście metrów do stadniny i zapytać o jazdy. I tak co roku. Podczas studiowania nawet nie podejmowałem tematu jeździectwa... Aż do czasu. Mały przełom nastąpił, można powiedzieć, na IV roku studiów, kiedy zaczynałem pisanie pracy magisterskiej. Tematem owej pracy jest zaprojektowanie nowego szlaku konnego w Bieszczadach. I się zaczęło czytanie o koniach, o turystyce konnej, oglądanie zawodów jeździeckich. W końcu poszliśmy z dziewczyną na Cavaliadę w grudniu. Co tam się działo. Setki koni, miliony akcesoriów dla koni i w końcu to co nam się podobało najbardziej - zawody sportowe. Wśród nich były wyścigi wozów zaprzęgowych. Widziałem to po raz pierwszy w życiu, ale od razu zaskarbiły sobie naszą sympatię. Były to szybkie zawody, widać było, że konie czuły wolność, mogły robić to co lubią najbardziej - biec, biec najszybciej jak potrafią.

Po Cavaliadzie postawiłem sobie nowy cel - do następnej chcę już być obecny na niej już jako jeździec. To właśnie chęć jeżdżenia skłoniła mnie do znalezienia pracy. Później jednak pieniądze zarobione w pracy poszły na inny cel.

W końcu nastąpiło przełamanie. W zeszły czwartek zapisałem się na jazdy w pobliskiej klubie jeździeckim "Pony"! :) Byłem z siebie bardzo dumny, aczkolwiek trochę stremowany, bo jednak był to mój pierwszy raz. Nigdy wcześniej na poważnie nie jeździłem na koniu, tyle co na lonży podczas szkolnych wycieczek do stadnin. I początek był... dosyć dziwny, gdyż nie za bardzo wiedziałem co mam robić ani gdzie iść. Zajęło mi z 5 minut zanim złapałem kontakt z instruktorką. Później poszło już znacznie łatwiej. Wybrałem sobie toczek, chwyciłem konia za wodze i pod okiem instruktora poszliśmy na padok. Sam koń był dorodnym, siwy waranem o imieniu Ignac - zdjęcie konika można zobaczyć na stronie klubu. Wejście na grzbiet konia i złapanie równowagi trochę mi zajęło, ale za moment już wszystko było dobrze. Na początku były ćwiczenia typu: złap konia za ucho, złap konia za ogon, dotknij lewą ręką prawej stopy itp. Później uczyłem się tzw. anglezowania, czyli rytmicznego podnoszenia i siadania zgodnie z rytmem chodu konia. Jak się później okazało, było to bardzo przydatne podczas kłusowania konia - bez tego po paru sekundach niesamowitych turbulencji, wszystko z tyłu mnie bolało. Po paru kółeczkach w kłusie, przyszliśmy do jazdy na wodzach. Oczywiście cały czas pod okiem instruktora, uczyłem się podstawowych komend typu ruszanie, zatrzymanie, skręcanie. Mi osobiście kojarzyło mi się to z pierwszymi jazdami samochodem - identycznie. :D Szło mi całkiem nieźle, Ignac nawet mnie słuchał. Ale cóż, fajnie było, lecz godzina na grzbiecie konia mija bardzo szybko (szkoda, że tak nie mija podczas rozdawania ulotek goddamnit! -.- ) i trzeba było się pożegnać z Ignacem i odprowadzić go do boksu. Zapisawszy się na następny czwartek opuściłem "Pony" z przeświadczeniem, że to jest to czego szukałem - harmonii z koniem. Już się nie mogę doczekać kolejnego czwartku. Ciekawe czy Ignac też się mnie będzie tak słuchał, czy nastąpi pierwszy lot z konia na ziemię.  Zobaczymy w swoim czasie. :)

Miy