« Całkiem dobry dzień, udany tydzień | Powrót do życia » |
Oko w oko z firmą
[center][/center]
[size=13][justify]Uczelnia chyli nade mną swój złowrogi cień zbliżającym się terminem oddania papierologii na temat zaklepanych praktyk. Przymus ich zaliczenia przeniesiono nam o rok wcześniej niż (chyba) zwykle się to odbywa, a jednocześnie zabroniono odbyć od razu - dopiero wakacje otworzą nam nową "drogę rozwoju postaci".[/justify][/size]
[size=13][justify]Ale w praktyce... uczelnię interesuje termin praktyk, ale czy do tego czasu w tej samej firmie nie będziemy sobie pracować ot tak to już nasza sprawa. I w sumie taki problem wisi nade mną...[/justify][/size]
[center][b]Poszukiwany, poszukiwana, poszukiwania...[/b][/center]
[size=13][justify]Wstyd przyznać ale trochę zostawiłam temat trochę na ostatnią chwilę. Gdy opowiedziałam dziadkowi o moim poszukiwaniu miejsca praktyk, powiedział mi, że jego siostrzeniec (M.) ma firmę informatyczną i podał do niego telefon.
Po miłej, krótkiej rozmowie telefonicznej kontynuowanej mailowo, dostałam informację, że nie przeszkadza mu bycie moim planem B (uff...), a do tego, że jeśli chcę to nie muszę pracować, on bez problemu podpisze co trzeba. Odparłam, że niezależnie od tego czym dokładnie się firma zajmuje, to skoro mam już możliwość się czegoś dowiedzieć, doświadczyć z branży IT to nie zamierzam tego przesiedzieć. Tylko poprosiłam M. o czas do namysłu czy skorzystam z jego pomocy.[/justify][/size]
[size=13][justify]Dnia następnego po zapoznaniu się z interesującymi mnie lokalnymi ofertami wysłałam CV do firmy [b]Chillo[/b], aczkolwiek zaznaczając, że raczej interesują mnie praktyki. Trzy godziny później dostałam telefon z zaproszeniem na rozmowę na dzień następny! Jak się później dowiedziałam - naprawdę zależy im na szybkim znalezieniu nowej osoby.
Oczywiście trochę się stresowałam, bo to w końcu pierwsza tego typu rozmowa w moim życiu, aczkolwiek nie była to przecież kwestia życia i śmierci, skoro plan B był w zanadrzu.[/justify][/size]
[center][b]Jak to wyglądało...[/b][/center]
[size=13][justify]Siedziba firmy położona jest na młodym osiedlu bloków na uboczu miasta. W progu przywitała mnie pani Justyna - właścicielka firmy, a stwierdziwszy, że jestem nieco przed czasem dała mi test sprawdzający wiadomości webowego programisty. Nie był specjalnie trudny, ale zahaczał o tematy których nie znam, ani też nie wypisałam w CV, np. PHP czy SQL.[/justify][/size]
[size=13][justify]Rozmowa przebiegała w miłej, spokojnej atmosferze. Z tego co zrozumiałam, wg pani Justyny odpowiadałabym wymaganiom jakie stawiają na tym stanowisku, ale problemem okazała się moja dyspozycyjność. W tym momencie uczelnia wciąż zabiera mi wiele czasu i wolne mam tylko okolice weekendu, a firma poszukuje pracownika właściwie "od zaraz" i przynajmniej na 3/4 etatu. Miałam się zastanowić czy uda mi się wygrzebać więcej czasu wolnego... ale wiem, że w praktyce nie da rady. Mimo wszystko powiedziałam, że spróbuję i jeszcze się odezwę. Tak zrobię, ale raczej głównie z pytaniem czy było by sensownie spróbować aplikować do nich w przyszłym roku akademickim, kiedy to będę miała więcej czasu i do tego czasu postaram się podnieść swoje kwalifikacje (ich test uświadomił mi co na tym stanowisku było by najważniejsze i jakie są przy tym moje braki).[/justify][/size]
[center][b]Pozostaje zanieść papier[/b][/center]
[size=13][justify]W obecnej sytuacji skorzystam z pomocy M. Spróbuję wkrótce się umówić na spotkanie, by nie denerwować się, że dziekanat czeka na papier. W sumie... naprawdę jestem ciekawa czego mogę się nauczyć w jego firmie. A później, po wakacjach spróbuję gdzieś szczęścia jeszcze raz.[/justify][/size]
[size=13][justify]A z iloma rozmowami o pracę Wy mieliście do czynienia? Może macie jakieś rady lub wnioski odnośnie takich spotkań? Opowiedzcie! :)[/justify][/size]
[size=15]Pozdrawiam, [b]Perspektywa praktyk[/b][/size]
3 komentarzy
Z iloma rozmowami o pracę miałem do czynienia?
Z jedną w sklepie z alkoholami. Koleś pytał się co robiłem na praktykach w Społem. Porobiłem sobie u niego przez cztery dni po czym wysłał mi sms-a, że w tej chwili nie ma dla mnie pracy.
to akurat standard w myśl zasady
“no ale jak Pan/Pani chce pogodzić studia stacjonarne z pracą, przecież to niemożliwe…”
ale najzabawniejsze jest cos pt. “Odwonimy do Pana/Pani później za ok. tydzień”
a dzwonia potem za pół roku…
Sama się ustrzegłam takiej sytuacji pisząc do firmy, że rezygnuję z aplikowania. Choć cóż, miałam, jednak nadzieję na jakiekolwiek - dziękujemy za zainteresowanie czy powodzenia czy coś… XD