« Rodzice - wychowanie, władza, wspomnienia. | Pory roku » |
Narciarstwo i narty
[b]Narty [/b]- uważam, że ten zimowy sport nadaje się dla każdego o dobrej koordynacji ruchowej, choć dodałabym jeszcze refleks i mocne nogi.
[center][size=15][b]Moje doświadczenia:[/b][/size][/center]
Bardzo lubię feryjne wyjazdy z rodzicami, choć jestem zdecydowanie ciepłolubna. Na początku nauki jazdy, jak miałam jakieś 8 lat i przez dobrych kilka kolejnych sezonów jedynym moim celem ... no i pragnieniem było tylko nie zgubić rodziców i nie zostać za bardzo w tyle. Jednak któregoś razu przemogłam się i postanowiłam na nich nie zważać, jak się zgubię istnieje telefon.
Po pierwsze od razu jazda dała mi więcej przyjemności i odważyłam się oddzielać od grupy, np rodzice wracają do baru, a ja jeszcze zostanę, a potem się zmienimy. Dzięki temu podszkoliłam swoją technikę i szybkość jazdy. Teraz jedynym celem jest przegonić tatę, bo jednak dzięki lepszym nartom ma wyższe osiągi prędkości.
Przyznam, że w tym roku miałam pierwsze ferie bez nart od... dobrych 10 lat. Niby więcej wolnego ale z drugiej strony trochę tęsknię.
[center][size=15][b]Narty i fakty:[/b][/size][/center]
Nie da się ukryć, że ten sport wiąże się z pewnymi wydatkami, jeśli nie na sam sprzęt (który przy każdym porządnym wyciągu można wypożyczyć) to na dojazd i zakwaterowanie. Dla trzech osób (posiadających sprzęt) tygodniowy wyjazd o ćwierć Polski dalej, np w Pieniny to jakieś... a tam, rano spytam się o koszty i uzupełnię notkę XD.
Do tego odwieczna walka o stok narciarzy i snowboardzistów - z mojej strony to wygląda tak, że drudzy lubią czasami przesiadywać na środku zjazdu bo akurat trzeba odpocząć, nie troszcząc się czy ktoś ich przejedzie. No i deska robi daleko większe szkody w tworzeniu muld i "zsuwaniu" śniegu.
Narciarstwo może być też pretekstem do różnych innych zajęć. Jeśli wykupujemy karnet całodzienny czyli mamy dużo czasu, lub na punkty, czyli nie chcemy wszystkiego szybko zużyć, a na szczycie i w okolicy jest co robić/oglądać, to nie musimy tylko jeździć. Znam ludzi, którzy lubią jeździć wężykiem. Od baru do baru i popijanie w takich okolicznościach przyrody ma dla nich urok. Inni zaś, i do takich należy mój tata, są miłośnikami fotografii, a byłam świadkiem jak w odpowiednim otoczeniu zima może stworzyć prawdziwe arcydzieła (postaram się zaprezentować kilka naszych fotografii przy kolejnej edycji posta).
I... hehe, podczas jazdy faktycznie można się zmęczyć i porządnie rozgrzać, ale na pewno nie aż tak:
Przyznam jednak, że facet całkiem fajny... ;D
Ilu z Was miało okazję pojeździć w górach? Nieważne czy na na boazerii czy na parapecie, wymieńmy się doświadczeniami! Tak samo ciekawa jestem co miłośnicy desek mówią o narciarzach? Będę czekać na odpowiedzi!
[size=15]Pozdrawiam, [b]Perspektywa zmrożona[/b][/size]
2 komentarzy
Nieraz miałem okazję podziwiać nasze góry (i nie podziwiać miejscowości w górach, zawalone setkami paskudnych bannerów), ale niestety - zawsze w wakacje. Chętnie bym spróbował, ale koszta odstraszają. Może kiedyś się uda. :)
Kiedyś jeździłam na nartach i to dużo. Rodzice zabierali mnie na stok gdy tylko mieli okazję. Niestety czasy się zmieniły i przez ostatnich parę lat nie byłam na nartach ani razu.. Podobno takich rzeczy się nie zapomina ale wątpię czy jakby w tym momencie ktoś ubrał mnie, odpowiednio wyposażył i kazał jechać.. czy potrafiłbym wogóle utrzymać się na nogach dłużej niż 3 min :P Obiecałam sobie, że w przyszłym roku jakoś się zmobilizuje i na nowo zacznę uczęszczać na stok. Tym razem jednak spróbuje szczęścia z deską. ;)