« Wyjazd | Olimpiady vs egzaminy i historia moich "sukcesów" » |
Kiedy rzeczy zaczynają posiadać nas...
Gromadzimy. Lubimy to. Przecież od początku fajnie było dostać nową zabawkę, a teraz to bardziej nową porcję kasy i sami sobie kupimy zabawki. I przychodzi moment gdy patrzymy na rzeczy dookoła siebie i zadajemy sobie pytanie...Po cholerę mi to wszystko? I nawet nie chodzi o to, że czasem marnujemy pieniądze na zbędne rzeczy, wiele na pewno jest potrzebnych w życiu, chodzi jednak o nasze podejście.
Taka jest droga postępu cywilizacji, że choć 20 lat ktoś żył bez komórki, to po roku użytkowania nie wyobrażał by sobie bez niej życia. I w ten sposób dochodzą nam kolejne i kolejne "nieodłączne" elementy życia.
Śmiesznym jest, że piszę to na komputerze, a jednak uznam komputer za najbardziej zbędny młodemu pokoleniu. Fakt, jest coraz częściej narzędziem pracy, przydatnym, ale popatrzmy ogólnie na ilość czasu jaki przy nim spędzamy: jak wiele idzie na odrabianie pracy domowej, na interesujące, rozwijające rozmowy z internetowymi znajomymi, robienie niezbędnych zakupów, a jak wiele na granie, skakanie od strony do strony piekielnych, kwejka, JoeMonstera czy 9gaga itd. I pół biedy jak robimy to w czasie wolnym, ale no... niech każdy uczciwie na siebie spojrzy - jestem w trakcie przeglądania strony klasowego facebooka aby dowiedzieć się co zadane, ale moją uwagę przykuwa jakaś reklama no i zaraz wychodzi, że czytam o premierze nowej gry.
Co więcej, zaczynam myśleć, że przeglądanie tych wszystkich stron jest mi potrzebne, że jeśli przegapię nową stronę komiksu, to to naprawdę będzie wielkie nieszczęście. Jeśli nie będę na GG w czasie lekcji to będzie nieszczęście, bo może ktoś to mnie napisze coś ważnego i nie odczytam na czas. Jeśli nie włączę komputera od razu po powrocie do domu to mogę mieć problem, bo jeśli mnie ktoś wciągnie w rozmowę jak jestem na mobilnym GG to będę zbyt wolno pisać itd...
Mogłabym spróbować żyć tydzień bez komputera, ale wiem, że kilku rzeczy nie da się załatwić bez niego. Trudniej jeszcze było by w wakacje, kiedy jest nadmiar wolnego czasu... Tak, spróbuję kiedyś przez jeden tydzień korzystać z komputera przez 2 godziny dziennie - poczta, bank, wpis na blogu i wystarczy. Chyba będzie musiał mnie nadzorować stoper.
Wracając do tematu... w moim wypadku dobrym przykładem są zabawki z dzieciństwa. Tak bardzo jestem do większości przywiązana, że nawet jeśli oglądam je raz na pół roku - podczas gruntownego sprzątania, to ich nie wyrzucę. Zauważyłam jednak, że mogę się od nich uwolnić, jeśli będę znajdywać je przez 3, 4 sprzątania to dojdę do wniosku, że jestem w stanie się ich pozbyć. Ważne jednak, żeby przyśpieszyć ten proces.
Inna kwestia - koniunktura rynku wymyśliła, że nie można tworzyć niepsujących się rzeczy, bo to spowalnia obrót gotówki. Więęęęc... chyba nawet nie możemy już zainwestować w dobre niepsujące się rzeczy, bo już się takich nie robi. Musimy mieć coraz to nowe egzemplarze, bo koszt naprawy specjalnie przewyższa kupno nowego.
Odrzuciłam we wstępie kwestię rzeczy niepotrzebnych, teraz jednak do niej wrócę. Są bowiem najlepszym przykładem zagracania życia! Fajnie jest wymieniać sobie telefon na lepszy, ale kupowanie drugiego tylko po to żeby mieć nową zabawkę na kilka miesięcy... a przecież tak się zdarza. Mam znajomych, którzy używają normalnie całkiem przeciętnych aparatów z klawiaturą jeszcze, ale nie omieszkają pochwalić się nowo zakupionym iPhonem. Którego to do dzwonienia nie używają.
Oj czepiłam się tych telefonów. No to poszukajmy innych przykładów... durnostojki do zagracania parapetu i półek? Książki, które już czytaliśmy wypożyczone z biblioteki ale chcemy uzupełnić domową kolekcję? Frytkownica lub ekspres do kawy których użyjemy 5 razy?
No i jeśli cały zakupiony majątek przemienimy w głowie na pieniądze, często zaczynamy się o te pieniądze bać.
No i tu widać, że wchodzimy do jednego z dwóch więzień: albo nieustannej potrzeby korzystania z czegoś co nam nie potrzebne, albo strachu przed stratą tego wszystkiego.
Spróbujcie kiedyś pomyśleć bez ilu rzeczy jesteście w stanie się obyć i normalnie funkcjonować. No i co wymyśliliście? ;)
Pozdrawiam,
Perspektywa gromadząca
5 komentarzy
Nie mam czegoś takiego. Prawie wszystkie moje zakupy są dłuuuugo przemyślane…
A komputer to narzędzie, bardzo ważne NARZĘDZIE, bez którego ciężko się obejść. A jak je wykorzystamy to nasza sprawa.
Co mnie posiada? Komp i telefon… ale kogo nie, w tych czasach?
To dobrze, że analizujesz wydatki.
Komputer jako narzędzie - uwzględniłam przecież, a problem jest w proporcjach czasu - ile używamy go do pracy, a ile do rozrywki.
“…Spróbujcie kiedyś pomyśleć bez ilu rzeczy jesteście w stanie się obyć i normalnie funkcjonować. No i co wymyśliliście? ;)…”
Z mojego punktu widzenia człowiek potrzebuje tych wszystkich rzeczy, aby móc normalnie funkcjonować w dzisiejszym świecie - takie niestety są wymogi. Wiele aspektów życia codziennego podlega modernizacji na którą nie mamy wpływu. Możemy próbować “omijać” tą całą “nowoczesność” , ale sami możemy przez to ucierpieć.
Telefon komórkowy, internet, komputer, samochód oraz inne rzeczy “codziennego użytku” wydają się nami manipulować. Odnoszę wrażenie, że jesteśmy wręcz uzależnieni od korzystania z nich.
Z własnej perspektywy odnoszę wrażenie, że im bardziej staram się zdystansować od tego wszystkiego, tym bardziej zbliżam się do nieuchronnej porażki.
“…Inna kwestia – koniunktura rynku wymyśliła, że nie można tworzyć niepsujących się rzeczy, bo to spowalnia obrót gotówki. Więęęęc… chyba nawet nie możemy już zainwestować w dobre niepsujące się rzeczy, bo już się takich nie robi…”
Bardzo trafne spostrzeżenie i jakże prawdziwe. Rzeczy produkowane na skalę masową, zaprojektowane tak, by były łatwo dostępne oraz w przyzwoitej cenie. Gdy ulegną uszkodzeniu, nie będziemy próbowali ich naprawiać/zregenerować, gdyż bardziej opłaci się kupić nowe.
Doskonałym przykładem są niektóre marki samochodów (pracując w tej branży i mam wgląd jak wygląda “produkcja” samochodu) Samochód składany jest z tanich, niskiej jakości części aby potem został sprzedany za cenę kilku(nasto)krotnie przewyższającą jego koszty produkcji.
Często odbiorca nieświadomie otrzymuje bubel, za który zapłacił nie raz ciężkie pieniądze.
Kolejnym dobrym przykładem, którego nawet nie trzeba za bardzo komentować są masowo produkowane meble. Nie raz są to bardzo drogie produkty tak naprawdę wykonane w większości z taniej sklejki czy innego “drewnopodobnego” materiału, a z zewnątrz obite drewnem aby sprawiały wygląd trwałego produktu.
“…że nawet jeśli oglądam je raz na pół roku – podczas gruntownego sprzątania, to ich nie wyrzucę…”
Te stare rzeczy są często skarbnicą wspomnień. Mogą przypominać nam o tym co było, ale co już nigdy nie wróci. Sam posiadam wiele tego typu przedmiotów i zdecydowanie bym ich nie wyrzucił.
Jest to pewnie mój ślepy sentyment do tych rzeczy, ale tylko one przypominają mi o najlepszych chwilach mojego życia.
Wszyscy macie tu dużo racji. Cóż można zrobić w dzisiejszych czasach w których ludzie zamiast gdzieś wyjść wolą siedzieć w necie i no’lajfować lub przed telewizorem oglądając coraz to głupsze seriale. Obecny “trend” życia niestety zmusza nas do posiadania tych wszystkich bibelotów, bez których tak na prawdę dałoby się przeżyć. Ahhh jak mi się marzy domek w lesie z dala od tego życia w, którym społeczeństwo skazane jest albo na tibię albo na ćwiczenie mięśni palca wskazującego czy też kciuka. Niestety faktem jest to iż przyzwyczailiśmy się do tego życia i ciężko było by nam z tego wszystkiego zrezygnować… Mylę się? Czy też nie…..?
K.
Przykra to prawda, że jesteśmy przyzwyczajeni do wielu rzeczy, tak jak zauważył Someone - prawie jak każdy.
Co oznacza, że skoro nie możemy się całkiem uwolnić od nich, to musimy uważać, jak korzystamy - czy racjonalnie i z umiarem…