« Nadzieja - dobra i zła matka | Szkicoblog artystycznej duszy » |
Jak ogarnąć swoje życie?
Mi moje życie nie pasuje. Chcę jednak jakoś od czegoś zacząć. Jestem.
Można kupować książki-poradniki, można gadać ze starszymi, można ze znajomymi, można uczyć się na błędach -> by coś zmienić. Ja chyba stosowałam wszystkie opcje, aktualnie wracam jeszcze do wersji z czytaniem książek. Myślę, że ważna jest też wiara. Mam na myśli - wiara w powodzenie prób ogarnięcia się.
Definicja
No ale w sumie co to w ogóle znaczy? Ogarnąć... wg internetu definicje są różne:
- doprowadzać swój wygląd, strój do porządku.
- niezbyt dokładnie uporządkować, posprzątać
- zapanować nad sobą, doprowadzić się do ładu
Chyba najciekawszą i najpełniejszą definicję ogarnąć się podaje Miejski słownik Slangu i mowy potocznej:
Zespół zachowań mających na celu generalne dostosowanie się (wyglądu, zachowań, wiedzy) do obowiązujących standardów. Ogarnięcie może dotyczyć każdej dziedziny życia i umożliwia bezprzypałowe przebywanie w towarzystwie. Osoba nieogarnięta wygląda dość żałośnie (patrz: Żal.pl) i często staje się obiektem żartów.
Czyli... chodzi po prostu o nieodróżnianie się od grupy, chociaż może raczej... może ogarnięcie się pozwala się z grupą dogadać - posługiwać tym samym kodem zachowań, słów, wyglądu. W tym rozumieniu jest to... dobre. Każdy z nas chce, żeby się nawzajem rozumieć, nie? Po prostu... biorąc pod uwagę poprawność językową chciałabym, zamiast ogarnij się powiedzieć - dostosuj.
Problemy
Czy zostawia to miejsce na indywidualizm? Chyba tak. Bo nie jest tu mowa o całkowitym przejęciu cech kogoś innego/jakiejś grupy, a jedynie skorygowaniu własnych, na odpowiadające społecznym standardom.
Z przykrością wyznam, że jestem bardzo nieogarnięta i nie odpowiadam standardom. Mam przez to sporo nieprzyjemności - nie umiem się dogadać, jestem nieelastyczna, znajomi odwracają się ode mnie. Na ich miejscu pewnie sama bym tak robiła.
Tworzę listę swoich wad i zalet. Wszystkich, od najbardziej widoczne po najbardziej błahe, aby je wszystkie w pełni poznać i wyeliminować. Spróbować wyeliminować. Już parę razy zauważyłam, że jeśli nie myślę o problemie na okrągło, to po prostu zapominam, że mam się tym razem zachować inaczej i znów popełniam stare błędy.
Wiecie... tu działa chyba po prostu dobór naturalny. Nie będę nigdy silną, idealną dla społeczeństwa jednostką. No jeszcze nie planuję się poddawać, ale to chyba dlatego, że lubię syzyfową pracę.
Znam kilka nietypowych osób, które będąc wyraźnymi indywidualnościami nie mają takich problemów, a ja choć nie chcę radykalnie wyróżniać się z tłumu, nie mogę nawet dostosować się do minimum.
No i od czego tu zacząć? Parę rzeczy przychodzi mi do głowy od ręki... sposób wyrażania mam dziwny - albo wrzucę słowo, którego ktoś nie zrozumie, albo opowiadam coś, a historia w ogóle nie ma sensu... no właśnie - ma sens, ale to co nada sens mam zawsze ochotę powiedzieć na końcu jako puentę. Chyba nie mam wystarczającego daru oratorskiego by słuchacz poczekał do końca. Jestem ograniczona przez moje własne przekonania - to co siedzi we mnie przez długi czas ugruntowało się na tyle, że nowsze poglądy nie są w stanie wyrwać starych i muszą się do nich dostosowywać. Mniej więcej z tego powodu nie zapisałam się na kurs prawa jazdy (pomijając, że uważam że mi to nie potrzebne). Na deserrr... jestem bardzo emocjonalna. Emocje rządzą! Mną. Z jednej strony jestem zbyt wrażliwa i wiele rzeczy traktuję poważniej niż by należało, z drugiej całkowicie brak mi empatii, przez co wynikają różne nieporozumienia, czy pojawiają się krzywdzące słowa, bo nie przemyślałam tego jak je ktoś odbierze. Oczywiście, że przykro mi z tego powodu, lecz dla innych to nie ma znaczenia, bo ogarniam problem dopiero po fakcie. Przepraszam, ale przepraszanie ma granice. Czemu więc nie mogę wreszcie czegoś z tym zrobić?!
Nie wiem.
Perspektywa ogarniająca
1 komentarz
Ogarniecie się…Ogarniętość…Według mnie Nie jest to Tylko dostosowanie się do wymogów hm…Opinii publicznej. Jest tak, owszem. wydaje mi się jednak żę jest tak tylko w przypadku gdy jesteśmy narażeni na opinie opinii publicznej jak np. odpowiedni strój w kościele na ulicy czy gdziekolwiek (osobiście nie lubie oglądać wystającychi znoszonych bokserek czy innych gaci kogokolwiek lub zaciągniętych nienaturalnie wysoko stringów). Jest to brak ogarnięcia lub na popis, więc w gruncie rzeczy to samo. Ogarnięcie się może mieć też wymiar wewnętrzny który obejmuje radzenie sobie z problemami lub zachowanie w gronie znajomych, gdzie już opini publiczna nie obowiązuje (chociaż znajomi też są różni). Radzenie sobie z problemami nie ma określonych reguł, zasad czy czegokolwiek innego nakazującego Takie a nie inne ogarnięcie problemów. Według mnie “ogarniać swoje życie” powinno być takie, aby człowiek poradził sobie z problemami w najbardziej odpowiadający i najwygodniejszy sposób, oczywiście do czasu kiedy problemy wykraczają poza zakres prywatny. Tak więc, jeśli chodzi o ogarnięcie Swojego życia, polecam:
1) Zacząć ogarniać problemy dotyczące Nas samych bezpośrednio, gdyż myślę że te nawet błache przeszkadzają bardziej niż takie, które są bardziej poważne a nie dotyczą nas aż tak.
2) Nie wszystko naraz! Miej na uwadze wszystkie sprawy do załatwienia, lecz Zajmuj się tylko jedną (lepiej się SKUPIAĆ na jednym niż ROZPRASZAĆ na wszystkim)
3) Brak empatii to faktycznie coś nad czym należy popracować. Najbliższe osoby, takie które cię znają i wiedzą o tym że tak masz, powinny być na to przygotowane, jednak jest możliwość żę ktoś poczuje się dotknięty.
Stosowanie się do ogółu jest dobre o ile jest konieczne, jednak przedawkowanie powoduje spadek poczucia pewności siebie, przez co człowiek może czuć się słabszy. Przemyśl na spokojnie w jakich sytuacjach jest to konieczne, a w jakich możesz sobie darować “Zasady” i po prostu być Sobą. Przeciwdziałanie sobie sprzyja wzrostu furstracji, stresu oraz nawarstwianiu się niezrealizowanych aspiracji.
Tak więc ostatecznie podsumowując - wyluzuj, rozwal coś, zdemoralizuj się (w granicach rozsądku) i spuść z siebie ciążące ci ciśnienie bo uważam że właśnie To przeszkadza w ogarnianiu życia.