Kącik Eltharisa

  Wakacyjny wyjazd Perspektywy i Eltharisa: Górzów Wielkopolski + Warszawa

Dziś zapraszamy Was na relację z naszego drugiego wspólnego wyjazdu. Na kilka dni oderwaliśmy się od lubelskiej rzeczywistości, zamieniając ją na... kolejową. Nie rozminiemy się zbytnio z prawdą, stwierdzając, że 1/3 wycieczki upłynęła nam w pociągach. ;)

~ Eltharis i Perspektywa

Czytaj więcej »

  Absurd i praca

Witam po przerwie,

ostatnio niewiele miałem czasu, dlatego nic nie udało się naskrobać. Hibernate potrafi skopać tyłek, ale nic na to nie poradzę. Tyle dobrego, że chociaż pewne sytuacje potrafią wywołać uśmiech na twarzy, gdy się pomyśli, jak bardzo ktoś o czymś zapomniał.

Czytaj więcej »

  Krótko o HabitRPG i spamie

Hej wszystkim!

Trochę mnie tu ostatnio nie było z racji zapierdzielu. Algorytmy i rodzina zabierają zbyt wiele czasu :< Co prawda i tak wiele się wydarzyło i jest o czym pisać, więc może w najbliższym czasie znajdzie się kilka mniej lub bardziej fajnych wpisów. W zasadzie to niewiele jest nowości, żeby się nimi chwalić, ale przynajmniej było kilka śmiesznych sytuacji, czy miłych dni, albo znalazłem (wraz z Perspektywa) całkiem fajną rzecz(y).

[size=8]Przepraszam za ewentualne błędy, post był pisany w miarę na szybko[/size]

Czytaj więcej »

Zmiana Perspektywy

  Oczekiwanie i dar cierpliwości

13.04.13 r.  -  9:02

Jestem w podróży. W chwili kiedy to piszę jestem poddawana torturom oczekiwania. Za kilka godzin ma zostać ogłoszona decyzja, która oznacza dla mnie być albo nie być. Nijak nie mam możliwości przyspieszenia decyzji.

 

To jedno z wielu częstych zdarzeń, kiedy jesteśmy zmuszeni do czekania na coś, jednak nie zawsze oczekiwanie idzie w parze z cierpliwością. Owszem, może ona pomagać, np. złagodzić "tortury" czekania.

Uważam, że o byciu cierpliwym możemy mówić tylko wtedy, gdy mamy na coś wpływ lecz dobrowolni rezygnujemy z działania wiedząc, że później zyskamy większe korzyści. Ja chyba daru cierpliwości nie posiadam.

Życie to jedno wielkie oczekiwanie. Czy naprawdę macie w życiu chwile, gdy możesz siąść w spokoju i powiedzieć, że na nic w tej chwili nie czekasz?

Mimo trudności oczekiwanie jest elementem potrzebnym w życiu, pozwala docenić to co ma nadejść i zastanowić się czy będzie to warte poświęconego czasu.

W zimie czekamy na lato bo za zimno, w lecie na zimę bo za gorąco ale to też chyba taka nasza polska cecha, że trzeba na wszystko narzekać.

13.04.13 r.  -  10:00

Już jestem na miejscu, a nie zauważyłam nawet, że minęła cała godzina. Dlaczego? bo czas minął przyjemnie na słuchaniu muzyki i pisaniu ten notatki. Gdybym tylko siedziała i bezproduktywnie patrzyła się w podłogę z pewnością dłużyło by mi się niemiłosiernie.

 

Wyróżniłabym 2 rodzaje oczekiwania - albo poświęcamy się samemu upływowi czasu, albo staramy się go jak najbardziej odsunąć od naszej uwagi zajmując się innymi sprawami. Generuje to dwie różne, względne prędkości czasu. Mam na myśli taką sytuację jak przy śmiesznej uwadze: "czas płynie różnie, w zależności od tego, po której stronie drzwi do toalety jesteś".

 *** 

Cierpliwość jest wymieniana jako szósta Cnota Główna w naukach kościoła katolickiego. Nie trzeba jednak być wierzącym, żeby zauważyć,  że jest bardzo ważna, pragnę nawet stwierdzić, że jest jedną z cech jakie ludzkość musi kultywować aby przetrwać i rozwijać się. Nie wiem czy napisałam dokładnie to o co mi chodziło, ale może lepiej zilustruje przykład, że cecha ta była niezbędna dawnym łowcom. Ci, którzy nie mogli usiedzieć w kryjówce na polowaniu ginęli z głodu.

Dobór naturalny może dziś nikogo z braku cierpliwości nie zabija, ale wywyższa tych, którzy ją posiadają, np. producentów i przedsiębiorców, którzy wiedzą, że lepiej jest poczekać na moment rosnącego popytu, niż wprowadzać produkt na rynek od razu po jego opracowaniu.

14.04.13 r. 15:30

Teraz z kolei jestem w samym środku czekania na koniec podróży pociągiem. Muszę się czymś zająć, bo to nic miłego skupiać się tylko na migającym krajobrazie przez najbliższe pięć godzin...

 

 Czy jest jakakolwiek sytuacja w której cierpliwość może być wadą? Czy w jakimś przypadku skupianie się na oczekiwaniu może być przyjemne? Piszcie!

Pozdrawiam,
Perspektywa czekająca

  Świat z perspektywy jeźdźca wygląda piękniej

Cóż, pod nieobecność głównej redaktorki blogu, pisanie artykułów w ten weekend przypadło mi. ;)

Chciałbym napisać o mojej pasji, którą w tym tygodniu w końcu udało mi się zrealizować w praktyce - o jeździe na koniu.

Zacznę może od tego, że zapisać się na jazdy konne planowałem już od gimnazjum. Za każdym razem przy początku roku szkolnego mówiłem sobie "No, to teraz pójdę i się zapiszę na jazdy. Przecież niedaleko mnie mam dwie stadniny.". Niestety, im bardziej wgłąb roku szkolnego, tym chętniej odkładałem te plany na później. Usprawiedliwiałem się głównie brakiem czasu, ale prawdę mówiąc to mi się po prostu nie chciało podejść te piętnaście metrów do stadniny i zapytać o jazdy. I tak co roku. Podczas studiowania nawet nie podejmowałem tematu jeździectwa... Aż do czasu. Mały przełom nastąpił, można powiedzieć, na IV roku studiów, kiedy zaczynałem pisanie pracy magisterskiej. Tematem owej pracy jest zaprojektowanie nowego szlaku konnego w Bieszczadach. I się zaczęło czytanie o koniach, o turystyce konnej, oglądanie zawodów jeździeckich. W końcu poszliśmy z dziewczyną na Cavaliadę w grudniu. Co tam się działo. Setki koni, miliony akcesoriów dla koni i w końcu to co nam się podobało najbardziej - zawody sportowe. Wśród nich były wyścigi wozów zaprzęgowych. Widziałem to po raz pierwszy w życiu, ale od razu zaskarbiły sobie naszą sympatię. Były to szybkie zawody, widać było, że konie czuły wolność, mogły robić to co lubią najbardziej - biec, biec najszybciej jak potrafią.

Po Cavaliadzie postawiłem sobie nowy cel - do następnej chcę już być obecny na niej już jako jeździec. To właśnie chęć jeżdżenia skłoniła mnie do znalezienia pracy. Później jednak pieniądze zarobione w pracy poszły na inny cel.

W końcu nastąpiło przełamanie. W zeszły czwartek zapisałem się na jazdy w pobliskiej klubie jeździeckim "Pony"! :) Byłem z siebie bardzo dumny, aczkolwiek trochę stremowany, bo jednak był to mój pierwszy raz. Nigdy wcześniej na poważnie nie jeździłem na koniu, tyle co na lonży podczas szkolnych wycieczek do stadnin. I początek był... dosyć dziwny, gdyż nie za bardzo wiedziałem co mam robić ani gdzie iść. Zajęło mi z 5 minut zanim złapałem kontakt z instruktorką. Później poszło już znacznie łatwiej. Wybrałem sobie toczek, chwyciłem konia za wodze i pod okiem instruktora poszliśmy na padok. Sam koń był dorodnym, siwy waranem o imieniu Ignac - zdjęcie konika można zobaczyć na stronie klubu. Wejście na grzbiet konia i złapanie równowagi trochę mi zajęło, ale za moment już wszystko było dobrze. Na początku były ćwiczenia typu: złap konia za ucho, złap konia za ogon, dotknij lewą ręką prawej stopy itp. Później uczyłem się tzw. anglezowania, czyli rytmicznego podnoszenia i siadania zgodnie z rytmem chodu konia. Jak się później okazało, było to bardzo przydatne podczas kłusowania konia - bez tego po paru sekundach niesamowitych turbulencji, wszystko z tyłu mnie bolało. Po paru kółeczkach w kłusie, przyszliśmy do jazdy na wodzach. Oczywiście cały czas pod okiem instruktora, uczyłem się podstawowych komend typu ruszanie, zatrzymanie, skręcanie. Mi osobiście kojarzyło mi się to z pierwszymi jazdami samochodem - identycznie. :D Szło mi całkiem nieźle, Ignac nawet mnie słuchał. Ale cóż, fajnie było, lecz godzina na grzbiecie konia mija bardzo szybko (szkoda, że tak nie mija podczas rozdawania ulotek goddamnit! -.- ) i trzeba było się pożegnać z Ignacem i odprowadzić go do boksu. Zapisawszy się na następny czwartek opuściłem "Pony" z przeświadczeniem, że to jest to czego szukałem - harmonii z koniem. Już się nie mogę doczekać kolejnego czwartku. Ciekawe czy Ignac też się mnie będzie tak słuchał, czy nastąpi pierwszy lot z konia na ziemię.  Zobaczymy w swoim czasie. :)

Miy

  Wyjazd

Berchtesgadener Land, Bavaria, Germany

Znikam na kilka dni, od czwartku rano do niedzieli wieczorem. To krótki wyjazd ale kiedy wrócę obiecuję dodać przynajmniej 2 nowe wpisy, które zawczasu przygotuję tradycyjnie, aby potem tylko przepisać tutaj. I...

Chciałabym spróbować przygotować wpis na narzucony temat, więc proszę - piszcie komentarze pod tą notatką, choćby miałby być z jednym zdaniem lub słowem - o czym byście chcieli tu poczytać. Odpiszę na komentarze, których tematy będą interesujące.

A teraz tak na luzie, pozwolę sobie na tradycyjną blogową notatkę. 

No i już ciemno... a dziś był bardzo ładny dzień, który spowodował u mnie bardzo dobry humor. Mimo, że dużo się ostatnio uczę i przesiaduję więcej w książkach niż w szkole (jestem nieklasyfikowana z jednego przedmiotu xD), to dziś chyba już nic nie zdąży mnie zdołować.

Od dawna mam problemy z wysypianiem się, ale niee, no przecież kiedy mam okazję to nie pójdę spać, bo trzeba pomyśleć nad wpisem albo poszukać nowej przydatnej wtyczki do WordPressa. xD Pamiętam jak dawniej... to powodem mogła być interesująca książka. Kiedyś czytałam Tomka na Wojennej Ścieżce, klęcząc na podłodze obok małej lampki i była 3 w nocy. Czytałam tą książkę normalnie wieczorem przed snem, ale nie mogłam znieść, że muszę czekać kilka godzin do rana na dalszy ciąg! Jakie to piękne wspomnienie... ^_^
Inny, choć mniej chlubny powód to było czytanie mangi InuYasha - ta sama zasada, że nie mogę doczekać się więcej.

***

Dla przyciągnięcia uwagi nowych czytelników założyłam FanPage bloga - jeśli podobają Wam się moje artykuły, proszę - polubcie i zaproście znajomych. Im więcej czytelników, tym ciekawsze dyskusje w komentarzach! :)

Pozdrawiam,
Perspektywa odwilżu